Cierpienie a postawa autentyczna

Ignorancję definiujemy jako niewiedzę o cierpieniu. Ale nie tylko to, lecz także jako niewiedzę o niewiedzy. Ale nawet to nie oddaje w pełni czym jest ignorancja. Ignorancja nie jest prostą niewiedzą o prawdzie, jest raczej niechęcią poznania prawdy. Tu warto powiedzieć coś o postawach jakie może zaadoptować zwykły człowiek. O postawie nieautentycznej czcigodny Nanavira pisze:

Słowo nieautentyczny jest używane przez Heideggera by opisać strusią postawę człowieka, który szuka ucieczki od samo-odpowiedzialności przez stanie się anonimowym członkiem tłumu. To normalna postawa prawie każdego. By być autentycznym, człowiek musi stale być świadomym swej całkowitej odpowiedzialności za to czym jest. Na przykład sędzia może nie czuć się osobiście odpowiedzialnym za skazujące wyroki. Będzie on mówił, że jako sędzia jest jego obowiązkiem by karać. Innymi słowy czuje się on anonimowym reprezentantem Sądownictwa, i to Sądownictwo musi wziąć za to odpowiedzialność. Taki człowiek jest nieautentyczny. Jeżeli pragnie być autentyczny musi myśleć refleksyjnie, czy siedząc na Ławie, czy pobierając swoje dochody;”Dlaczego karzę? Ponieważ moim obowiązkiem jako sędziego jest karanie. Dlaczego jestem sędzią? Czy jest moim obowiązkiem bycie sędzią? Nie. Jestem sędzią bo sam wybrałem bycie sędzią. Wybrałem bycie tym, który karze w imieniu prawa. Czy mogę jeżeli rzeczywiście tego chcę, wybrać nie bycie sędzią? Tak. Jestem absolutnie wolny by w dowolnym momencie przestać być sędzią jeżeli tak wybiorę. Jeżeli tak jest, to kiedy winny człowiek przychodzi do mnie po orzeczenie, czy mam możliwość by go nie karać?. Tak, mogę wstać i wyjść z sali i zrezygnować z mojej pracy. A zatem jeżeli zamiast tego skarzę go, czy jestem odpowiedzialny? Jestem całkowicie odpowiedzialny".
Jest dość oczywiste, że nie może być postępu w Dhammie dla człowieka nieautentycznego. Człowiek nieautentyczny nawet nie widzi problemu – wszystkie jego wysiłki są poświęcone temu by się przed tym ukryć. Nauka Buddy nie jest dla „poważnych”. Zanim się zmierzymy z problemem, musimy go widzieć a to oznacza stanie się autentycznym.

Innymi słowy, podczas gdy praktyka Dhammy polega na zrozumieniu cierpienia, zwykły człowiek praktykuje raczej coś odwrotnego, stara się się nie dostrzegać ciemnych stron egzystencji. Zatem zanim rzeczywiście zaczniemy praktykować Dhammę w większości wypadków najpierw musimy wypracować u siebie „postawę autentyczną”. Jednym ze sposobów na to jest kontemplacja śmierci. Podczas gdy żywimy się złudzeniami o trwałości siebie samych i otaczającego nas świata, kontemplacja śmierci ustawia rzeczy we właściwej perspektywie. Oto co o śmierci pisze Heidegger:

Śmierć zatem jest kluczem do autentycznego życia, ewentualną i zawsze obecną możliwością, która wiąże razem i stabilizuje moją egzystencję ... Antycypuję śmierć ... przez życie w obecności śmierci jako zawsze bezpośrednio obecnej możliwości wszystko podważającej. Ta pełnokrwista akceptacja śmierci przeżywana jest autentyczną osobistą egzystencją. Wszystko jest wzięte za zależne. Wszystko jest zdewaluowane. Osobista egzystencja i wszystko napotykane w osobistej egzystencji jest akceptowane jako nic, jako bez znaczenia, upadłe pod ciosem jej możliwej niemożliwości. Widzę wszystkie moje możliwości jako już zanihilowane w śmierci tak jak one będą, jak te innych w ich kolei. W obliczu tej kapitalnej możliwości, która pożera wszystkie inne są tylko dwie alternatywy – akceptacja albo rozrywki. Nawet ten wybór jest rzadkim przywilejem, gdyż paru jest przebudzonych przez strach rozpoznania wyboru, większość gubi się w iluzjach codziennego życia. Wybrać akceptację śmierci jako nadrzędną i normatywną możliwość mojej egzystencji to nie odrzucenie świata, odmowa uczestnictwa w jego codziennych zajęciach, to odmowa bycia zwiedzonym i odmowa identyfikowania się z zajęciami, w które się angażuję; to wziąć je za to co są warte – nic. Z tego oderwania wytryska siła, godność, tolerancja autentycznej ludzkiej egzystencji.

Czcigodny Nanamoli podsumowuje postawę zwykłego człowieka tak:
Dlaczego zwykli ludzie zwykle reagują paniką i strachem na ideę wstrzymania istnienia czy świadomości? Są na to przynajmniej dwa powody. Pierwszym jest niemożność dostrzeżenia obu stron życia, negatywnej i destruktywnej jak również pozytywnej konstruktywnej, które to są dwoma stronami tego samego doświadczenia; odmowa zmierzenia się z dwuznacznością doświadczenia i założenie klapek na oczy by odgrodzić się na tyle na ile się potrafi od tego co niepokojące. To przez to życie staje się miłym i jawi się znośnym. Proces ten jest w większości automatyczny i podświadomy a zatem nie podlega on wglądowi, Z klapkami na oczach nie widzi się tego co niechciane i szybko zapomina o niemiłym, które zaszło.

***
wypisy egzystencjalne

W istocie każdy nasz czyn, poprzez który stwarzamy w sobie człowieka według własnej woli, pociąga jednocześnie za sobą stworzenie wzoru człowieka takiego, jakim według nas być powinien. Wybrać byt ten lub inny to znaczy afirmować jednocześnie wartość tego co wybieramy, gdyż nie możemy nigdy wybrać zła. (Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem)

Świadomość samego siebie jest właśnie świadomością własnego ograniczenia. Czuję się sobą samym, czując, że nie jestem innymi, wiedzieć i czuć, dokąd jestem, znaczy wiedzieć, gdzie przestanę być i odkąd już mnie nie ma. (Unamuno, O poczuciu tragiczności życia)

Nikt nie chce być „człowiekiem” - bo jest on nicością bycia. Nikt nie chce być „chrześcijaninem” - to także nic. Takich zadań nie uważa się za wystarczające dla życia. Mimo to każdy walczy i haruje, by stać się kimś. Ale ten ktoś to kancelaryjny konsultant lub chirurg szwadronu itd. (Kierkegaard, Dziennik)

„Jak wykluczyć samego siebie?” - pyta Bergson -. Innymi słowy, jak wyeliminować swój byt, który ową nicość sobie uświadamia. Wynik postawionego pytania, jak można by się spodziewać, jest negatywny. Filozof pisze: „Widzę siebie unicestwionym tylko wtedy, jeśli przez akt pozytywny, jakkolwiek mimowolny i nieświadomy, już wskrzesiłem sam siebie. Tak więc wszystko na próżno, zawsze coś postrzegam, bądź od zewnątrz, bądź od wewnątrz”. Dlatego nicość – według Bergsona – jako absolutna pustka jawi się niemożliwością dla naszego umysłu, nie mówiąc już o jej realnym istnieniu. (Prokopski, Egzystencja i tragizm)

Byt ludzki, ta „ostoja skończoności” pogrąża się w nicość, czego szczególną ekspresją jest fenomen śmierci. (Heidegger, Czym jest metafizyka) 
Świadomość jest świadomością czegoś (…). (…) świadomość rodzi się jako podtrzymywana przez byt, który nią nie jest. (Sartre Byt i Nicość)

Mówiąc, że świadomość jest świadomością czegoś, mówimy, iż musi się ona przedstawić jako odsłaniane odsłonięcie bytu, który bynajmniej nie jest ową świadomością i który ukazuje się jako już istniejący w chwili, gdy ona go odsłania. (Sartre, Byt i Nicość)

Tylko ci, którzy doświadczyli szoku przemijalności, niepokoju wobec świadomości swej skończoności, zagrożenia niebytu, mogą zrozumieć, co znaczy pojęcie Boga. Tylko ci, którzy doświadczyli tragicznych dwuznaczności naszego historycznego istnienia i całkowicie zakwestionowali sens egzystencji, mogą pojąć, co znaczy symbol Królestwa Bożego. (Tillich, Teologia systematyczna)

„Upadek” należy jasno i niedwuznacznie przedstawić jako symbol ludzkiej sytuacji w wymiarze uniwersalnym, nie zaś jako opowieść o wydarzeniu, które „niegdyś” się przytrafiło. (Tillich, Teologia systematyczna)

W efekcie upadku dzieje ludzkości napełniają się iluzjami absolutu, fałszywymi absolutyzacjami tego, co skończone, oraz rzeczywistym i prawdziwym Absolutem, jakim jest Bóg, widzianym co i rusz w krzywym zwierciadle. Te rozmaite fałszywe i martwe nieskończoności, w które uwikła się ludzki duch poczynając od pierwszej, jaką jest poznanie dobra i zła – otwarcie nieskończonej perspektywy na skończone dobro lub zło – nie mają prawa udziału w żywej Bożej nieskończoności. (Grabowski, Historia upadku. Ku antropologii adekwatnej)

… lęk to egzystencjalna świadomość niebytu. ((Tillich, Męstwo bycia)

Błędna jest opinia, że przeciętny człowiek kocha wolność. Jeszcze bardziej jest błędna opinia, że wolność jest łatwa. Wolność jest trudna. Trwanie w niewoli jest łatwiejsze. (Bierdiajew, Niewola i wolność człowieka. Zarys filozofii personalistycznej)

Okowy wolności rodzą się – co ważne – wraz ze świadomością, że zawsze musimy decydować za siebie. Stąd tak często wielu próbuje uniknąć konieczności samodzielnego wyboru i przenieść odpowiedzialność na innych, np. państwo, Kościół, opinię publiczną czy przełożonych. Konsekwencją takiego postępowania jest zazwyczaj „(...) stępienie własnego poczucia odpowiedzialności za siebie i swoje postępowanie”* (Prokopski, Egzystencja i tragizm * K. Teplitz Egzystencjalna resubiektywizacja).

Sam wybór ma decydujący charakter dla postaci osobowości; wraz z wyborem zniża się ona do poziomu tego, co zostało wybrane (…) (Kierkegaard Albo-albo)

Nie wolno nam walczyć o skończone szczęście (…) ponieważ wszystko to, co skończone, przemija, jest to podstawowa zasada bytu. Nie wiemy, dlaczego, kiedy lub kto ustanowił to prawo, lecz jest ono odwieczne i niezmienne. Wszystko to, co jest skończone właśnie dlatego, że jest skończone, ma swój początek, a wszystko co ma swój początek, musi mieć swój koniec. Takie, powtarzam, jest niezmienne prawo bytu i chociaż nie wiemy, kiedy i gdzie i dlaczego powstało, nasz rozum wie z całą pewnością, że nigdy nie przeminie. Przy jej boku stoi Wieczność i jej siostra Nieskończoność, które także odkryła intelektualna wizja. Prawdopodobnie ludzka odwaga ma wystarczająco dużo siły, aby poradzić sobie z etyką – ale czy istnieje jakakolwiek siła zdolna pokonać Wieczność? Wieczność pochłania wszystko i nigdy nie zwraca tego, czym zawładnęła. (Szestow, Kierkegaard i filozofia egzystencjalna)

Gdy okazuje się, że idealizm nie wytrzymuje naporu rzeczywistości, gdy człowiek z woli losu staje w oko w oko z samym życiem, wówczas spostrzega, ku swemu przerażeniu, że wszystkie przepiękne a priori są fałszywe; wtedy tylko na początku wpada w stan totalnego zwątpienia, które w okamgnieniu kruszy uchodzące niegdyś za tak niewzruszone mury starych zamków na lodzie. (Szestow, Dostojewski i Nietzsche. Filozofia tragedii)

To nie Bóg karze, to człowiek karze siebie samego przez swój dobrowolnie spartaczony los. (Evdokomov, Gogol i Dostojewski, czyli zstąpienie do otchłani)

Człowieka w pojęciu egzystencjalisty nie można zdefiniować dlatego, że jest on pierwotnie niczym. Będzie on czymś dopiero później, i to będzie takim, jakim się sam uczyni. A więc nie ma natury ludzkiej, ponieważ nie ma Boga, który by ja w umyśle swym począł. Człowiek jest poza tym nie tylko taki jakim siebie pojmuje, lecz również taki, jakim chce być, jakim się pojął po zaistnieniu i jakim zapragnął być po tym skoku w istnienie. Człowiek jest tylko tym, czym siebie uczyni. (Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem)

Człowiek to nagi, ślepy fakt. Jest tutaj tak sobie, bez powodu. Właśnie to Heidegger i Sartre nazywają jego sztucznością. Każdy z nas kolejno znajduje się tutaj, tutaj teraz, nikt nie wie, dlaczego raczej tu niż tam; to idiotyczne. Gdy budzi się do świadomości i do życia, już tutaj jest, choć nie prosił o to. To tak, jak gdyby go wrzucono, kto? - nikt – dlaczego? bez przyczyny. Tak się odczuwa nasza pierwotną sytuację, jest to uczucie najwyższe, poza którym nic już nie ma. Budzę się, biorąc udział w zwariowanej historii. (Mounier, Wprowadzenie do egzystencjalizmów) 

Się troska się w ten sposób o ciągłe uspokajanie w sprawie śmierci. (…). Wraz z tym odwodzącym jestestwo od jego śmierci uspokajaniem owo Się zyskuje prawomocność i uznanie przez milczącą regulację sposobu odnoszenia się w ogóle do śmierci. Już „myślenie o śmierci” uchodzi wedle powszechnej opinii za tchórzliwy lęk, niepewność swego istnienia i ponurą ucieczkę od świata. Się nie pozwala odważyć się na trwogę przed śmiercią. (Heidegger, Bycie i czas) 

Taki czas ma charakter obecności i zostaje ukształtowany w pewnym modus troski, mianowicie w upadaniu, które rozumie bycie wyłącznie jako obecne. Upadaniowe rozumienie czasowości zakrywa ją i ukazuje jako „zwykły” ciąg kolejnych teraz. Taki ciąg jest nieskończony, gdy właściwa czasowość ma skończony charakter. Oczywiście nie chodzi tu o skończoność w sensie ograniczenia przebiegu ciągu „teraz” do jakiegoś określonego punktu, lecz o skończoność egzystencji, której wyróżniona możliwością bycia jest bycie ku śmierci, bycie ku końcowi. (Baran, Heidegger i powszechna demobilizacja)
Konkretnymi formami egzystencji, które otworzyły przed nami wraz z nicością, także możliwość właściwej egzystencji były: ironia, nuda, melancholia, lęk i rozpacz. Kierkegaardowska analiza tych fenomenów pełni w kontekście nihilizmu trojaką funkcję: po pierwsze, zdaje człowieka na samego siebie i stawia go w obliczu gołego istnienia, po drugie, stawia go w obliczu nicości świata i w pustce; po trzecie, stawia człowieka przed decyzją: „albo” rozpaczać „albo” odważyć się na skok w wiarę. Dzięki owemu „albo-albo” człowiek nie stoi już w obliczu nicości, lecz w obliczu Boga – Boga, który z nicości stworzył bycie. Wiara w Boga dokonuje pozytywnej transformacji nihilizmu. (Lowith, Kierkegaard i Nietzsche …)

Melancholia, lęk i rozpacz, są psychologicznymi stanami poprzedzającymi egzystencjalną transformację. (A.G. George, The First Sphere)

Dla Kierkegaarda nihilizm ludzkiej egzystencji bierze się stąd, że zdany na siebie człowiek nie odważył się jeszcze – po części z uporu, po części z rozpaczy – na skok w wiarę; że jest bezbożny. (Lowith, Kierkegaard i Nietzsche …)

Dla filozofa historia świata ma zakończony charakter, a on ją tylko zapośrednicza. Stąd na porządku dziennym są dzisiaj młodzi ludzie, którzy potrafią pojednać chrześcijaństwo z pogaństwem, potrafią igrać z potężnymi siłami historii, ale nie są w stanie prostemu człowiekowi powiedzieć nie tylko tego, co ma on w swoim życiu tu i teraz robić, ale sami nie wiedzą, jak mają postępować. (Kierkegaard, Albo-albo)

Sokrates nie daje, ale pomaga odkrywać wiedzę swemu rozmówcy i uświadamiając pozornie wiedzącemu jego niewiedzę. W ten sposób pomaga mu odkryć i wydobyć z nadprzyrodzonych głębi prawdziwą wiedzę, którą ten już posiadał nie zdając sobie z tego sprawy. Sokrates powiada, że poznanie każdy musi osiągnąć sam z siebie; nie można go przekazać niczym towar z ręki do ręki, można je tylko pobudzić. Poznanie, o ile do niego dochodzi, jest jakby przywołaniem w pamięci wiedzy już od dawna znanej. (Jaspers, The Great Philosophers)

mroczna wizja - wypisy nie dla optymistów*

*Czym wyraźniej widzimy ciemne strony ludzkiej egzystencji tym silniejsza jest nasza potrzeba oderwania, odosobnienia i ostatecznego spokoju nibbany. 

O śmiertelnych pokolenia! Życie wasze to cień cienia.
Bo któryż człowiek więcej tu szczęścia zażyje
Nad to co w sennych rojeniach uwije
Aby potem z biegiem zdarzeń
Po snu chwili runąć z marzeń
Los ten co ciebie, Edypie spotyka
Jest mi jakby głosem żywym
bym żadnego śmiertelnika
Nie zwał już szczęśliwym.
Sofokles

Grekom, którym właściwy był rozdzierający duszę smutek, wywołany przez śmierć człowieka. Pełna jest tego grecka tragedia i poezja. Człowiek godził się z nieuniknionością śmierci; nie dano mu nieśmiertelności, którą w całości przyswoili sobie bogowie. Śmiertelna zasada ludzka i nieśmiertelna zasada boska są rozerwane i łączą się jedynie w herosach, w nadludziach, ale nie w człowieku. Człowiek zstępuje do podziemnego królestwa cieni, i nie ma niczego bardziej smutnego od jego losu. (Bierdiajew, O przeznaczeniu człowieka)

Śmierć okazuje się największym paradoksem w świecie, którego nie można ogarnąć racjonalnie. Śmierć jest obłędem, który stał się powszechnością. (Bierdiajew, O przeznaczeniu człowieka)

Śmierć jest szpetna, i jest ona krańcową szpetnością, rozkładem, utratą twarzy, utratą wszelkiego wyglądu i oblicza, triumfem najniższych elementów świata materialnego. (Bierdiajew, O przeznaczeniu człowieka)

Na poziomie natury śmierć człowieka to w samej rzeczy zjawisko wykluczające sens, a zatem absurdalne i niepojęte. Śmierć to coś, co przeczy całości obietnicy, jaką odnajdujemy w ziemskiej egzystencji człowieka, co unicestwia wszystkie jego najskrytsze nadzieje. (E. Schillebeeckx, The Death of a Christian)

Gdy tylko człowiek zaczyna żyć, już jest wystarczająco stary, by umrzeć. (Heidegger)

Śmierć nigdy nie jest tym, co nadaje życiu sens, wręcz przeciwnie, już z samej zasady, usuwa wszelki sens z życia. (Sartre, Byt i Nicość)

Heidegger miał nadzieję, że przyjęcie postawy ku-śmierci przezwycięży rozłam w Daisen, spowodowany przez osobową transcendencję, a tym samym pragnienie uczynienia z ludzkiego życia pewnego rodzaju całości. Sartre z kolei argumentuje, że odkąd śmierć jest pojmowana jako przypadkowa i nieprzewidywalna, to ludzkie życie nie może być sensowną całością. (Prokopski, Egzystencja i tragizm)

Śmierć nie jest, jak mówi Heidegger, możliwością, przeciwnie, jest unicestwieniem wszelkich ludzkich możliwości. (Potępa, Fenomenologia faktycznego życia)

„Jakież to życie jest puste i bezsensowne! Grzebie się człowieka, jedzie się na pogrzeb, rzuca się trzy garści ziemi na trumnę; jedzie się karetą, wraca się karetą; pociesza się człowieka tym, że ma jeszcze długie życie przed sobą. A czyż to dużo 7 x 10? Dlaczego z tym nie skończyć od razu, dlaczego nie pozostać tam i iść do trumny z grzebanym, i ciągnąć losy o to, kto będzie pierwszy, kto ostatni z żywych, a kto rzuci ostatnie trzy garści ziemi na trumną ostatniego umarłego”. (Kierkegaard Albo-albo)

„Dlaczego”, pytał Zapffe, „ludzkość nie wymarła już dawno temu podczas wielkich epidemii szaleństwa? Dlaczego tylko całkiem mała liczba jednostek zginęła ponieważ nie zdołała znieść wysiłku życia – ponieważ poznanie dało im więcej niż potrafili udźwignąć?” odpowiedź Zapffe: „Większość ludzi uczy się ratować siebie poprzez sztuczne ograniczanie zawartości świadomości”. (Ligotti, CATHR)

W prostym języku, nie możemy żyć inaczej niż samo-zwodzący się, którzy muszą się okłamywać co do siebie samych, jak również co do naszej przegranej sytuacji w świecie. (Ligotti, CATHR)

W ocenie Saltusa, „właściwy i słuszny pogląd na ludzkie życie właściwie i słusznie determinowałby ludzkie życie jako to czego nie powinno być". (Ligotti, CATHR)

W Tragicznym sensie życia człowieka i narodów, hiszpański pisarz Miguel Unamuno mówi o świadomości jako chorobie zrodzonej z konfliktu pomiędzy racjonalnym i irracjonalnym. Racjonalne jest identyfikowane z konkluzjami świadomości, przede wszystkim tej, że wszyscy umrzemy. Irracjonalne reprezentuje wszystko to co jest w ludzkości witalne, włączając w to uniwersalne pragnienie nieśmiertelności w fizycznym jaki i niefizycznym stanie. Koegzystencja racjonalnego i irracjonalnego obraca ludzkie doświadczenie w kłótnię sprzeczności, przed którą możemy w rezygnacji schylić głowy, bądź stawić im opór, jako herosi daremności. (Ligotti, CATHR)

Ludzie jak Benatar, którzy dowodzą, że „idealna populacja świata wynosi zero” są opisywani jako będący o niezdrowym umyśle. (Ligotti, CATHR)

Gdy fakty, które represyjne mechanizmy ukrywają stają się dostępnymi, muszą być odcięte od naszej pamięci – lub nowe mechanizmy represyjne muszą zastąpić stare – tak, że możemy kontynuować bycie ochranianymi przez nasz kokon kłamstw. (Ligotti, CATHR)

Ufają wszystkiemu co czyni autentycznym ich ważność jako osób, plemion, społeczności, a w szczególności jako gatunku który przetrwa na tym świecie i prawdopodobnie w przyszłym świecie, który może być w swej rzeczywistości niepewny i niejasny w swym układzie, ale który syci ich pragnienie wartości nie z tej ziemi – tego depresyjnego, bezsensownego miejsca, którego ich świadomość musi unikać każdego dnia. Wystarczająco jasne zatem, że pisarze tacy jak Zapffe, Schopenhauer i Lovecraft tylko wypisali sobie bilet do marginalizacji gdy poniechali afirmacji wartości ludzkiej nacji, ważności jej wartości (czy to wiecznych, czy prowizorycznych), i naturalnie, świata bez dającego się przewidzieć końca, lub przynajmniej świata którego końca nikt nie chce zobaczyć. (Ligotti, CATHR)

W rozdziale Świata jako Woli i Reprezentacji, gdzie Schopenhauer dowodzi, że tylko ból jest realny podczas gdy przyjemność jest iluzją, filozof pisze: „Nie mogę tu powstrzymać się od stwierdzenia, że optymizm gdzie nie jest tylko bezmyślną mową tych nie kryjących w swych płytkich czołach niczego poza słowami, wydaje mi się być nie ledwie absurdem, ale także rzeczywiście chorobliwym sposobem myślenia, gorzkim szyderstwem z najbardziej niewypowiedzianych cierpień ludzkości". (Ligotti, CATHR)

Francuski pisarz pochodzenia rumuńskiego, E.M. Cioran zaliczał do swych największych osiągnięć zerwanie z nałogiem palenia papierosów i fakt, że nigdy nie został ojcem. (Ligotti, CATHR)

Czas Oświęcimia to zerowy punkt kultury. (Kertesz)

Jaki jest ten świat? To rzeczywistość monadycznych bytów udających komunikację wzajemną. Przestrzeń nieustającego konsumowania i bycia konsumowanym. Świat wydrążonych ludzkich istnień pozorujących życie, którym włada terror liczby mnogiej. Parodia kukieł poddana dyktatowi tej czy innej mody. To miejsce, w którym po utracie prawdziwej Transcendencji, jedyną transcendencją stała się praca zamieniona teraz w obiekt kultu. (Czaja, Lekcje ciemności)

W uwagach, które uderzająco przypominają w tym zapiski Pessoi, powiada Kertesz, że życie współczesnego człowieka to na wpół animalna, wegetatywna egzystencja. Żyjemy jak w hipnotycznym śnie z którego nie chcemy się obudzić, bo w ogóle nie wiemy, że śnimy. Życie wypełniamy zbędnymi rzeczami, uganiamy się, ale nie bardzo wiadomo za czym. Kręcimy się w kółko bez wyraźnego celu, a gorączkowa aktywność nie jest wbrew naszym złudzeniom ekspresją żywotności, ale właśnie ucieczką przed życiem i zagłuszaniem lęku przed śmiercią. Idzie już w gruncie rzeczy o to, by nie myśleć, o to, by histerycznie wypełnić pustkę – owo miejsce po człowieku – którą w istocie jesteśmy. (Czaja, Lekcje ciemności)

Życie, czyli deklinację nicości przez przypadki codziennych zdarzeń. (Czaja, Lekcje ciemności)

Człowiek! Żyje, lecz nie dysponuje swym życiem; myśli, ale nic nie wie; żyje w stadzie, choć jest indywidualnością; jest indywidualnością, ale nie potrafi żyć samotnie; należy do przyrody, ale niszczy przyrodę, żeby ją przekształcić zgodnie z zapotrzebowaniem społecznym; i w wyniku tej pracy niszczy zarówno przyrodę, jak i społeczeństwo. Największy jednak kłopot polega na tym, że narzuca sobie prawa, a nie jest w stanie ich przestrzegać: jest więc zmuszony żyć w kłamstwie i pogardzie dla siebie. (Kertesz, Dziennik galernika)

Kertesz sugeruje więc niedwuznacznie, jakobyśmy - jako gatunek – znudzili się sobą. Koła, co prawda, jeszcze się kręcą, ale cała społeczna maszyneria porusza się już tylko w jałowym biegu. Coś tam jeszcze robimy, o coś tam jeszcze walczymy, ale cały czas zjeżdżamy po równi pochyłej. A krótka pamięć, albo zgoła jej brak cechują pokaźną część przedstawicieli homo sapiens, czy raczej ledwie sapiens. (Czaja, Lekcje ciemności)

No właśnie: co robić, kiedy mgła zakrywa kontury realnego życia. Wokół smutek nieopłakanego świata, co przeminął z dymem. Bóg oddalił się w nieznaną stronę. Ciemności ogarniają ziemię. I nadciąga noc. Nie ma co się łudzić, zdaje się mówić Kertesz, lepiej nie będzie. Bo lepiej już było. (Czaja, Lekcje ciemności)

W słowniku Kertesza wyraz szczęście występuje najczęściej w cudzysłowie. (Czaja, Lekcje ciemności)

„Szara strefa”, to nazwa przestrzeni o rozmytych konturach, strefy oddzielającej i zarazem łączącej ofiary i prześladowców. Posługując się schematyczną retoryką, łatwo uznać ją za pustą. Tymczasem jest to przestrzeń, co prawda o niejednoznacznych parametrach, niemniej jednak realna. Obszar, w którym ofiary i prześladowcy niebezpiecznie upodobnili się do siebie. Ze zrozumiałych względów – zachowanie elementarnego poczucia istnienia trwałego porządku rzeczy – nie dopuszczamy myśli, by istnienie takiego zjawiska mogło być prawdą. Levi upiera się jednak, by zapuścić analityczną sondę w tę ciemną strefę i opisać ludzi, którzy tę przestrzeń zaludnili. (Czaja, Lekcje ciemności)

Wedle Nowosielskiego manicheizm jest jednym z podstawowych i nieusuwalnych doświadczeń religijnych człowieka. Jest rdzeniem naszej świadomości religijnej. Reflektuje bowiem istnienie zła, nie jako efemerycznej, przygodnej jakości istnienia, ale jako mocnej rzeczywistości ontologicznej. Zło nie jest brakiem, dziurą w rzeczywistości, niedoskonałością czy słabszym stopniem bytu. Przeciwnie: w sposób skandaliczny, niedający się usprawiedliwić – injustifable Jeana Naberta – jest. Można by rzec, że ci, którzy przeszli przez lekcję manichejskiej wizji świata, pozostaną manichejczykami na zawsze. Nie bezpodstawnie Pelagiusz dostrzegał u św Augustyna pokłady manichejskiej wrażliwości mimo jego konwersji na chrześcijaństwo. (Czaja, Lekcje ciemności)

Nie geografii tyczy więc „jądro ciemności”, ale najgłębiej utajonej wiedzy antropologicznej. A nie jest to, dodajmy, wiedza o przesadnym stopniu optymizmu. (Czaja, Lekcje ciemności)

„Zło które wyrasta ze zwykłego sposobu myślenia i jest popełniane przez zwykłych ludzi, to norma nie wyjątek”. (Erwin Staub)

„Dziwi nas też, że niekiedy (zawsze?) zbrodnie te nie mają nic wspólnego z celami samej wojny. Czy aby odnieść zwycięstwo, trzeba było zmuszać matki, by wrzucały do betoniarki swe żywe dzieci, a zapewniano nas, że tak było w przypadku Bośni? Po co siekać noworodki maczetą i wrzucać do skrzynek po piwie lub rozbijać im czaszki na oczach rodziców, jak robili to Hutu? Po co torturować wroga przed egzekucją, skoro i tak ma on zostać zabity?” (Ferry, Człowiek-Bóg, czyli o sensie życia)

Dostojewski był świadkiem i przenikliwym komentatorem tego procesu odparowywania treści z żywych niegdyś symboli religijnych, procesu, który w naszym stuleciu przypomina zjazd po równi pochyłej. Jego konsekwencje dla życia duchowego opisywano i opłakiwano później wielokrotnie. (Czaja, Lekcje ciemności)

Filozofia dla Kierkegaarda bynajmniej nie jest czysto intelektualną czynnością umysłu. Genezą filozofii nie jest zdziwienie, tak jak sądził Platon czy Arystoteles, lecz rozpacz. Ludzka myśl przeistoczyła się całkowicie poprzez rozpacz i trwogę, odkrywając nowe siły, które poprowadziły ją do tych źródeł prawdy, które nie mają żadnego znaczenia dla innych ludzi. Człowiek nie przestaje myśleć, lecz nie w taki sposób jak czynią to ludzie, którzy dziwią się temu, co wszechświat przed nim odkrywa. Nie, on myśli i podejmuje próbę zrozumienia natury tego, co istnieje. (Szestow, Kierkegaard i filozofia egzystencjalna)


Czyż nie można byłoby stworzyć filozofii egzystencji, która nie byłaby związana tylko z doświadczeniami samotności, porzucenia, głębokiej melancholii, ale również z uczuciami nadziei i ufności? Na to zastrzeżenie, które Gabriel Marcel często wysuwał wobec Heideggera, jego wyznawcy odpowiedzą bez wątpienia, że skoro egzystencja jest skończona i naszym przeznaczeniem jest śmierć, to w życiu nie ma miejsca na nadzieję ani na ufność. (Wahl, Krótka historia egzystencjalizmu)

Jako wyobcowany z ostatecznej mocy bytu, człowiek jest zdeterminowany przez swą skończoność. Jest wydany na pastwę swego naturalnego fatum. Wziął się z nicości i powróci do nicości. (Tillich, Teologia systematyczna)

Rozpacz jest udręką bycia odpowiedzialnym za poczucie utraty sensu swej egzystencji, a także bycia niezdolnym do jego odzyskania. (Tillich, Teologia systematyczna)

Nędza, dręczący smutek, ból nie ogrzanych członków i głodnego żołądka zdusi boską ikrę w duszy ludzkiej, i człowiek odwróci się od wszystkiego co święte i pokłoni się, jako nowej świętości, temu, co prymitywne, a nawet nikczemne, pod warunkiem, że będzie go ono karmić i ogrzewać. (Rozanow, Legenda o Wielkim Inkwizytorze F.M. Dostojewskiego)

Z trzech stron grozi nam cierpienie: od ciała wydanego rozkładowi i rozpadowi – ciała, które nie może się wręcz obejść bez bólu i lęku jako sygnałów ostrzegawczych – od świata zewnętrznego, który może srożyć się przeciwko nam z potężnymi, nieubłaganymi, niszczycielskimi siłami i w końcu od naszych stosunków z innymi ludźmi. (Freud, Kultura jako źródło cierpień)

… chętnie zaprzecza się tej części rzeczywistości, która świadczy o tym, że człowiek nie jest istotą łagodną i żądną miłości, która do obrony zdolna jest w najlepszym wypadku wtedy, gdy zostaje zaatakowana, lecz że istota ludzka może zaliczyć do swych dyspozycji popędowych także sporą dozę skłonności do agresji. W rezultacie bliźni jest dla człowieka nie tylko ewentualnym pomocnikiem i obiektem seksualnym, lecz stanowi również pokusę do wyładowania na nim swej agresji, do wykorzystania go jako siły roboczej bez żadnej rekompensaty, do seksualnego wykorzystania go bez jego zgody, do zawładnięcia jego mieniem, do upokorzenia go, przyprawienia go o ból, dręczenia i zabicia. „Homo homini lupus”, któż zważywszy na wszystkie doświadczenia życia i dziejów, miałby czelność zaprzeczyć temu twierdzeniu? Ta okrutna agresja w reguły woli odczekać, aż zostanie sprowokowana, albo zaciąga się na służbę innego celu, który można by osiągnąć równie dobrze, stosując łagodniejsze środki. Ale kiedy warunki sprzyjają agresji, kiedy ustaje działanie sił psychicznych, które normalnie mogłyby je zahamować, wówczas przejawia się ona spontanicznie, demaskuje człowieka jako dziką bestię, niezdolną do oszczędzenia osobników własnego gatunku. Ten kto przywoła na pamięć okrucieństwa wędrówki ludów, najazdy Hunów, tak zwanych Mongołów pod wodzą Dżingis-chana i Timura Lenka, zdobycie Jerozolimy przez pobożnych krzyżowców, a nawet okropności ostatniej wojny światowej, ten wobec realizmu tego ujęcia będzie musiał w pokorze spuścić głowę. (Freud, Kultura jako źródło cierpień)

W cierpieniu mamy do czynienia z nieobecnością wszelkiego schronienia. Jest ono faktem bezpośredniego wystawienia na bycie. Składa się z niemożliwości ucieczki i odwrotu. Cała ostrość cierpienia tkwi w tej niemożliwości wycofania się. Jest ono faktem bycia osaczonym przez życie i bycie. W tym sensie cierpienie jest niemożliwością nicości. (Levinas, Czas i to, co inne)

O biedni, którzy to czujecie, którym także trudno mówić o ludzkim przeznaczeniu, których także przejmuje do cna nicość, co włada nad nami, którzy tak do gruntu pojmujecie, że rodzimy się dla nicości, że miłujemy nicość, wierzymy w nicość, zapracowujemy się dla nicości, aby z wolna przejść w nicość – cóż mogę na to poradzić, że uginają się pod wami kolana, gdy się nad tym poważnie zastanowicie? (Holderlin, Pośród nicości)

Naprawdę ważne nie jest pytanie, dlaczego ludzie odbierają sobie życie. Naprawdę ważne jest pytanie: dlaczego większość ludzi życia sobie nie odbiera. (Martin Retz)

Mieć uczucie, że się jest spętanym, a równocześnie inne uczucie, że po uwolnieniu z pęt byłoby jeszcze gorzej. (Kafka, Dzienniki)

Dobry jest sen, lepsza jest śmierć – jednakże
Najlepiej byłoby nigdy się nie urodzić.
(H.Heine)

Ludzie – tak odczuwa ich obecność bohater Sartre'a – są okropni, bo „tekturowa maska” twarzy każdego z nas mówi, że życie polega w istocie na tym, że z minuty na minutę coraz bardziej upodobniamy się do „swego przyszłego trupa”. (Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni)

Pragnienie nicości, a więc śmierci, też jest formą istnienia, więc chociaż zwraca nas przeciwko istnieniu, potwierdza je sobą. (Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni)

„Mdłości, strach, istnienie” - ta triada popycha duszę człowieka ku śmierci i równocześnie broni do niej dostępu. (Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni)

Na jaw wychodzi całkowita ontologiczna samotność ludzkiego podmiotu zderzającego się z obcym „pokawałkowanym” światem. Pod wpływem takich stanów człowiek w lękowym odruchu raptownie chce się wycofać z istnienia. (Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni)

Byt jako całość jest całkowicie obojętny na fakt naszego istnienia – tak przedstawia się nasza podstawowa sytuacja egzystencjalna. Jest to obojętność o charakterze ontologicznym nie psychologiczno-moralnym, nie ma zatem żadnego charakteru uczuciowego, część jednak ludzi tą ontologiczną obojętność odczuwa w sposób szczególnie dotkliwy i obraźliwy, to znaczy „bierze do siebie” jako intencjonalny, wymierzony w nich osobiście akt obojętności świata. (Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni)

Jeżeli egzystencjaliści opisywali nasz byt jako „życie ku śmierci”, stary Gombrowicz opisywał egzystencję jako „życie ku bólowi”. (Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni)

Nieliczni i mało znani są prawdziwi lekarze, prawie wszyscy ludzie to prawdziwi chorzy. (G. Bruno)

Myśl o ostatniej godzinie jest bolesna tylko dlatego, że kończy ona nasze zwierzęce życie, że ucina wszystkie funkcje łączące nas z otoczeniem. Utrata owych funkcji sieje grozę i przerażenie na skraju naszych mogił. (Bichat)

Cywilizacja śpi na ogromnej minie barbarzyństwa. (Guizot)

Jest w dziennikach Kafki wypowiedź o śmierci, która mogłaby oznaczać skrajną granicę, do jakiej doszedł człowiek, definiując śmierć, wypowiedź bardzo prosta, niemal żartobliwa: pozorny koniec, który powoduje realny ból. (Ceronetti, Milczenie ciała)

… barbarzyństwo budzi strach, strach pobudza barbarzyństwo. Niemcy nie muszą niczego organizować, do niczego zmuszać; oni STRASZĄ. Reszta robi się sama. Pod wpływem strachu wali się w mgnieniu oka wszystko. (Bobkowski, Szkice piórkiem)

Nowoczesne państwo stało się molochem zżerającym ludzi milionami, tworem żądającym bezustannych ofiar i niewolnictwa, w którym człowiek jako jednostka reprezentująca pewną myśl i ducha jest przekreślona, zdeptana, zniweczona. To co uważamy dziś za prawo, za ustawy i kodeksy, co już – co gorsze – przyzwyczailiśmy się uważać za czynnik rządzący stosunkami między ludźmi, jest przecież zwyczajnym bezprawiem. (Bobkowski, Szkice piórkiem)

Człowiek, zmieniając się w bydlę, wyprane ze wszystkiego i myślące coraz bardziej o tym, czym zapchać żołądek i co zrobić, aby przeżyć o dzień dłużej niż inny okaz z tego stada, pędzonego batem i szturchanego w plecy lufą nabitego pistoletu. To pozostawi ślad, spodli na lata. Bo na to by z bydlęcia, jakim jest człowiek, zrobić człowieka, trzeba lat. (By zrobić z niego jeszcze większe bydlę, wystarczy chwila. (Bobkowski, Szkice piórkiem)

Czy będzie możliwym stworzenie czegoś nowego jeszcze w tym pokoleniu skopanym i spodlonym, zabłąkanym w przestrzeni i czasie, nie odróżniającym już często prawa od bezprawia Boga od diabła? Nie wiem. Pesymizm? Brak wiary w człowieka? Mizantropia? Nie. To tylko chwila zastanowienia, chwila myśli każdego człowieka usiłującego być jeszcze człowiekiem w epoce, w której bezmyślność i ideologie „jedynie prawdziwe” ustawione na cokole, a pod nim cała ludzkość odprawia nabożeństwo przy pomocy modlitw wyuczonych z modlitewników pełnych litanii bezprawia, obłąkania, głupoty i krwi. (Bobkowski, Szkice piórkiem)

Człowiek? Jeżeli dziś człowiek przedstawia tak znikomą wartość, to w pierwszym rzędzie dlatego, że zapomniał o własnej wartości, że sam siebie w dziedzinie ducha szacuje za tanio i że zatracił poczucie własnej wyjątkowości, kimkolwiek by nie był. Nastąpiła wewnętrzna dewaluacja i deprecjacja człowieka w człowieku. (Bobkowski, Szkice piórkiem)

… ja, człowiek, przeżywam świadomość straty; ale znosić ze zrozumieniem tę świadomość, to niekończące się tracenie, beznadziejne odchodzenie wszystkiego, co jest dla nas ważne, wydaje mi się zadaniem ponadludzkie siły. (Marai, Dziennik)

Znajdujemy się nie „na progu”, lecz w samym środku sytuacji, której nie sposób nazwać inaczej, jak tylko „jedną z najbardziej ogłupiających epok” w historii ludzkości. Wraz z rozwojem „nauk użytecznych” postępuje w głąb i wszerz ogłupianie świata ludzkich mas. (Marai, Dziennik)

„Jakość” - jakość duchowa, artystyczna, tak samo jak jakość człowiecza, uczuciowa – w świecie ciemnych, barbarzyńskich tłumów już nawet nie jest ofiarą negatywnej selekcji: po prostu marnieje i zanika, jak wszystko co nie znajduje odgłosu i żywej więzi z życiem. (Marai, Dziennik)

W trakcie rozmowy zawsze ten sam fenomen – przy czym wszystko jedno, o czym właśnie mowa – kiedy nagle widzi się w spojrzeniu, wyrazie twarzy, gestach partnera rozmowy: on już „wie”, że trzeba umrzeć, podczas gdy inny, który siedzi naprzeciwko niego i dyskutuje z nim, wprawdzie półuchem słyszał już coś o tym, ale jeszcze nie „wie”. (Marai, Dziennik)

Wieczorem bali się, przyjdzie im umrzeć. Rano boją się, że trzeba żyć. (Marai, Dziennik)

Klasa, w której się urodziłem, zmieszała się z pnącymi się ku górze niższymi warstwami; poziom jej kultury w ciągu ostatnich dwudziestu lat spadł przeraźliwie, zamierają w niej wymogi właściwe człowiekowi cywilizowanemu. Idee, w które uczyłem się wierzyć, niczym wzgardzone starocie trafiają dzień w dzień na śmietnisko; terror instynktu stadnego opanował ogromne przestrzenie niegdysiejszej cywilizacji. Społeczeństwo, w którym żyję, jest już obojętne nie tylko wobec najwyższych osiągnięć ducha; zobojętniało też na ludzkie i duchowe aspekty stylu zwykłej codziennej egzystencji. Zamiar, który namacalnie, wyczuwalnie przenika moją epokę, napełnia mnie rozpaczą; pogardzam gustem, rozrywkami i potrzebami otaczających mnie mas, ich moralność obserwuję ze sceptycyzmem i uważam za nieszczęsne ambicje rozwoju techniki i bycia rekordów, które są z zadowoleniem witane przez tłumy. Człowiek ducha jest zjawiskiem samotnym ...” (Marai, Wyznania patrycjusza)

Od szkoły powszechnej do ukończenia uniwersytetu dziecko uczy się tylko na pamięć treści podręczników, ani chwili zaś nie poświęca na kształcenie swego umysłu i zdolności samodzielnego myślenia. (Le Bon, Psychologia tłumu)

Widzimy więc, że szkoła nie wychowuje ludzi samodzielnych, ale kastę urzędniczą, w której można się piąć do góry bez zdolności i inicjatywy. (Le Bon, Psychologia tłumu)

Kilka zdań, haseł i frazesów wbitych w głowę w młodości wystarczy, by przejść przez życie bez najmniejszego zastanawiania się. (Le Bon, Psychologia tłumu)

Faktem jest, że olbrzymia większość ludzi, zwłaszcza wśród mas ludowych, poza swoją specjalizacją zawodową nie posiada żadnych opartych na rzeczywistości poglądów i nie potrafi sobą pokierować. (Le Bon, Psychologia tłumu)

Jest pewne, że cywilizacja jest dziełem mniejszości ludzi światłych, stanowiących wierzchołek piramidy, której stopnie w miarę obniżania się wartości umysłowych rozszerzają się, obejmując coraz niższe warstwy narodu. Panowanie warstw niższych, posiadających jedynie liczebną przewagę, nie może przyczynić się do rozwoju cywilizacji; twierdzę, że w powszechnym prawie wyborczym tkwi wielkie niebezpieczeństwo dla cywilizacji. (Le Bon, Psychologia tłumu)

Społeczeństwa opanowało dziwne złudzenie, że tworzenie coraz liczniejszych ograniczeń przyczynia się do rozwoju i równości; w imię tego złudzenia narody nakładają na siebie z dnia na dzień coraz silniejsze okowy. (Le Bon, Psychologia tłumu)

Być może, iż nieustanne obcowanie w atmosferze starożytności i świadomość tych bogatych dusz minionego czasu mierzi mi i drugich i siebie; lub też może istotnie żyjemy w czasach, które wydają jeno rzeczy mierne: tyle jest pewne, iż nie widzę dookoła nic, co by było godne wielkiego podziwu.
(Montaigne, Próby)

Ty mężu zacny, obywatelem będąc Aten, miasta tak wielkiego i tak sławnego z mądrości i siły, nie wstydzisz się dbać i troszczyć o pieniądze, abyś miał ich jak najwięcej, a o sławę, o cześć, o rozum i prawdę, i o duszę, żeby była najlepsza, ty nie dbasz i nie troszczysz się o to? (Platon, Dialogi – Obrona Sokratesa)