Theravada - pytania początkującego


Przyznam, że nie mam zbytnio do czynienia z początkującymi, zasadniczo prawie z nikim nie mam do czynienia, nie mam zatem pojęcia jakie pytania mogą ludziom przychodzić do głowy. By się nie wysilać z wymyślaniem hipotetycznego początkującego, skorzystam z książki pod tytułem "Dobre pytanie dobra odpowiedź", gdzie mam już gotowy zestaw pytań początkującego, można by rzec, że są tam pytania nie tylko początkującego na drodze Dhammy, ale raczej pytania kogoś kto dopiero początkuje w myśleniu. Zatem jak na potrzeby popularyzacji Dhammy wydają się dobre. Jedyna wątpliwość jest taka, czy ktoś kto dopiero początkuje w kwestii tak zasadniczej jak myślenie, jest w stanie cokolwiek zrozumieć z Nauki Buddy? Cóż, początki są zawsze trudne, z pewnością lepiej mieć jakieś niedojrzałe pytania niż będąc ignorantem nie mieć żadnych pytań.


PYTANIE: Czym jest buddyzm?
ODPOWIEDŹ: To pytanie jest źle sformułowane. Powinno brzmieć czym jest Nauka Buddy? A odpowiedź na to pytanie w najwyższym skrócie jest taka, że w życiu my wszyscy wysilamy się tylko w jednym, chcemy uniknąć cierpienia i uzyskać szczęście. Zadanie jakie sobie wyznaczył Budda, to pomoc w tym, byśmy zrealizowali nasz cel i osiągnęli trwałe szczęście i całkowicie uwolnili się od wszelkiego cierpienia. Zatem można powiedzieć, że Nauka Buddy zajmuje się tylko jednym: cierpieniem i jego wstrzymaniem.

Co do buddyzmu, są różne buddyzmy, a to z uwagi na to, że Nauka Buddy jest bardzo trudna do zrozumienia i wielu ludzi zrozumiało ją w odmienny sposób, przeważnie mniej lub bardziej błędnie. O ile buddyzmów jest wiele, Nauka Buddy jest jedna, i kto chce ją poznać, powinien pójść za rekomendacją czcigodnego Nanaviry:
Te książki Kanonu Palijskiego reprezentują Naukę Buddy i mogą być uważane za całkowicie godne zaufania: (Vinayapitaka) Suttavibhanga, Mahavagga, Culavagga (Suttapitaka) Dighanikaya, Majjhimanikaya, Samyuttanikaya, Anguttaranikaya, Suttanipata, Dhammapada, Udana, Itivuttaka, Theratherigatha. (Jataki może są autentyczne ale nie wchodzą w obręb tych Uwag). Żadne inne książki nie powinny być uważane za autorytatywne i niewiedza o nich (w szczególności o tradycyjnych komentarzach) może być uważana za korzystną jako pozostawiająca mniej do oduczenia się.
Używając słowa "poznać", miałem na myśli zapoznanie się z merytoryczną stroną zagadnienia, z zawartością Sutt. Natomiast poznanie Dhammy wymaga czegoś więcej - praktyki. Scholastycy, którzy wybrali sobie Sutty jako obiekt badań i nie praktykują Dhammy, nie są w stanie jej zrozumieć. Za to ten kto zna tylko parę Sutt, ale praktykuje wielogodzinne medytacje w lesie, ma szansą zrozumieć Dhammę.

PYTANIE: Kim był Buddha?
ODPOWIEDŹ: To pytanie jest również źle postawione. Sugeruje ono, że Budda przeminął. Owszem był pewien człowiek o imieniu Gotama, który w wyniku praktyki, zrealizował stan Buddy, przestał być osobą i stał się Dhammą i jako taki jest zawsze obecny, poza życiem i śmiercią i każdy kto tylko podejmie odpowiedni wysiłek, może zobaczyć nawet dzisiaj Buddę, gdyż kto widzi Dhammę, widzi Buddę:

Wystarczy Vakkali, dlaczego chcesz widzieć to brudne ciało? Ten kto widzi Dhammę, widzi mnie, ten kto widzi mnie, widzi Dhammę. Bo to kiedy widzi Dhammę, to widzi mnie i kiedy widzi mnie, to widzi Dhammę. SN22: 87

Trzeba sobie to jasno uświadomić. Gotama z rodu Syaków, po staniu się Buddą automatycznie stracił status człowieka, stał się elementem nie-determinowanym, poza narodzinami i śmiercią. To ważne, gdyż zaakceptowanie tego faktu, eliminuje u nas wszelkie historyczne podejście do tekstów jakie Budda przekazał. Dhamma nauczana jest przez niego w oparciu o własne doświadczenie. Jeżeli Budda mówi o odrodzinach, to nie dlatego, że urodził się w Indiach i zaakceptował takie wierzenie, ale dlatego, że widzi bezpośrednio, iż istoty opanowane przez pożądanie, nienawiść i złudzenie, są ofiarami ponownych odrodzin. Budda sam o sobie mówi w M 12.

Tu polecam Sutty:

To było powiedziane przez Zrealizowanego, powiedziane przez Spełnionego, i tak usłyszałam:

Mnisi, świat został odkryty przez Tathagatę: Tathagata jest odłączony od świata. Powstanie świata zostało odkryte przez Tathagatę, Tathagata porzucił powstanie świata. Wstrzymanie świata zostało odkryte przez Tathagatę: Tathagata zrealizował wstrzymanie świata. Droga prowadząca do wstrzymania świata została odkryta przez Tathagatę: Tathagata utrzymał przy istnieniu drogę prowadzącą do wstrzymania świata.

W świecie z jego bogami ... cokolwiek może być zobaczone, usłyszane, odczuwane i poznawane przez umysł, zostało odkryte przez Tathagatę: dlatego jest nazywany Tathagatą. Wszystko co mówi, wszystko co wygłasza, pomiędzy nocą kiedy odkrywa najwyższe pełne oświecenie i nocą kiedy osiąga finałowe wygaszenie, element wygaszenia bez rezultatu uprzedniego utrzymywania, jest prawdą (tatha), nie inną niż to: oto dlaczego jest nazywany Tathagatą. Tak jak mówi, tak (tatha) czyni; tak jak czyni, tak (tatha) mówi: dlatego jest nazywany Tathagatą. W świecie z jego bogami ...To Tathagata jest Transcendentną Istotą Nietranscendentnego, Wszystkowidzącym i Władcą Mocy, dlatego jest zwany Tathagatą.
(Itv 13; A 4. 23)

Cokolwiek w tym świecie z jego bogami ... jest do zobaczenia, usłyszenia, odczucia, i poznania, czy osiągnięcia, znalezienia czy objęcia umysłem, to znam, to bezpośrednio poznałem. Podczas gdy to jest rozpoznawane przez Tathagatę, to jednak nie używa on tego jako bazy (pod wyobrażenia). Gdybym powiedział o tym wszystkim, że tego nie znam, to byłby fałsz wypowiedziany przeze mnie; i gdybym powiedział, że to znam i tego nie znam, byłoby tym samym; i gdybym powiedział, że ani to znam ani nie znam, byłoby to niepoprawne z mojej strony. I tak po zobaczeniu tego co może być zobaczone, Tathagata nie poczyna wyobrażenia tego co jest widziane, nie poczyna wyobrażenia tego co jest niewidziane, nie poczyna wyobrażenia tego co mogłoby być widziane, nie poczyna wyobrażenia żadnego widza. Po usłyszeniu tego co może być usłyszane ... Po odczuciu tego co może być odczute ... Po poznaniu tego co może być poznane, nie poczyna wyobrażenia tego co jest poznawane, nie poczyna wyobrażenia tego co jest niepoznawane, nie poczyna wyobrażenia tego co mogłoby być poznawane, nie poczyna wyobrażenia żadnego poznającego. W ten sposób Tathagata jest zrównoważony wobec tego co widziane, słyszane, odczuwane czy poznawane; i powiadam, nie ma innego zrównoważenia co ponad tym czy nadrzędne wobec tego zrównoważenia.

(A. 4 24)
PYTANIE: Czy nie było to nieodpowiedzialne ze strony Buddhy, że odszedł od swojej żony i dziecka?
ODPOWIEDŹ: Jeżeli Gotama miałby wybór pomiędzy poświęceniem się rodzinie a całemu światu, z pewnością powinien wybrać rodzinę. Jeżeli jednak mamy wybór między własnym dobrem i dobrem najbliższych, powinniśmy wybrać własne dobro:

Własne szczęście nie powinno być zaniedbywane
dla dobra innych, jakkolwiek wielkiego, rozpoznawszy własne dobro dla siebie, człowiek powinien się poświęcić własnemu dobru. (Dh 166)

Co jest złe? Co przynosi nam cierpienie? Chciwość, nienawiść i złudzenie. Uwolnienie się od tych trucizn umysłu jest dla każdego najwyższym dobrem. Kto rezygnuje z tego dobra dla jakiś innych celów, nie jest człowiekiem inteligentnym. A Nauka Buddy jest tylko dla mądrych. To nie tak, że Budda nie chce pomagać głupcom, im się po prostu nie da pomóc.
Wracając do twojego pytania, wyraźnie pokazuje ono jak bardzo nie rozumiesz swojej sytuacji, tego jak bardzo jest ona tragiczna. Idee matrix z jakimi można się spotkać we współczesnej SF, są niczym w porównaniu z rzeczywistym matrix, którego jesteśmy ofiarami. Rodzimy się i umieramy wciąż od nowa, wciąż próbując uzyskać trwałe szczęście w nietrwałej, determinowanej rzeczywistości czasu i przestrzeni. Już samo to, nawet gdyby ograniczało się do ludzkich istnień, powinno budzić w tobie przerażenie, ale niestety są też niższe światy, są piekła z których co prawda prędzej czy później się wychodzi, nie mniej są to miejsca naprawdę przerażające. Budda i jego Nauka to nasza jedyna nadzieja na uwolnienie, a ty się martwisz o jego żonę i dziecko... Pomijam tu fakt, że przecież Budda pochodził z rodziny królewskiej i zarówno żona jak i dziecko, miały byt zapewniony.

PYTANIE: Skoro Buddha umarł, to w jaki sposób może nam pomóc?
ODPOWIEDŹ: Tak jak już powiedziałem, Budda nie umarł, ale zrealizował wygaszenie. Narodziny i śmierć zostaw tym, którzy identyfikują się ze swoimi ciałami. Ale rozumiem, że masz na myśli, iż Budda jest fizycznie nieobecny i nie może nam bezpośrednio udzielać instrukcji. To prawda, lecz mamy Sutty Pali, które dają nam wiedzę i mamy Vinaję, która ogranicza nasze działania w ten sposób byśmy nie robili żadnych głupstw i zawsze postępowali właściwie. Co do świeckich, to ich Vinają jest pięć wskazań.

PYTANIE: Czy Buddha był bogiem?
ODPOWIEDŹ: Jest wielu bogów, w różnych stanach istnienia, wszyscy bogowie są nietrwali, choć ich egzystencja, z punktu widzenia ludzkiego może być bardzo długa, prędzej czy później kończy się. Budda wyszedł poza wszelkie stany egzystencji. Używając języka filozoficznego, był manifestacją Absolutu (elementu nie-determinowanego) w czasie i przestrzeni. Stał ponad wszystkimi bogami. Tu tylko zauważę, że nasza rozmowa jest towarzyska i w niej mogę pozwolić sobie na używanie takich terminów jak Absolut i Bóg. Problem z takimi terminami jest taki, że na pytania co one oznaczają, zaczynamy określać je pozytywnie, popadając w sprzeczność, gdyż w samej ich esencji leży to, że nie dają się określić pozytywnie, z tego powodu, Budda ich nie używał. Nie mniej, trzeba być bardzo ostrożnym w stwierdzeniach, np, że Budda negował Boga, bo jeżeli ograniczymy się do stwierdzenia, że Bóg, to jest takie coś, co nie ma początku, ani końca i trwa niezmiennie, bo akurat Budda jasno określił, że takie "coś" jest rzeczywiste.

PYTANIE: Ale słyszałem, że buddyści oddają cześć idolom.
ODPOWIEDŹ: Jeżeli chcesz zrozumieć Naukę Buddy, musisz się uwolnić od myślenia w kategoriach takich jak "buddyści", czy "chrześcijanie". W Nauce Buddy podział przebiega pomiędzy ariya, którzy rozumieją Dhammę i puthujjanami, którzy jej nie rozumieją. Ot wystarczy, że praktykując Dhammę staniesz się ariya, następnie urodzisz się w chrześcijańskiej rodzinie. Dla świata będziesz chrześcijaninem jednak w twoim sercu będzie Dhamma. I odwrotnie, możesz się uważać za buddystę ale nie mieć żadnego głębszego zrozumienia Dhammy, i faktycznie, tak jest w większości wypadków. Mnisi medytujący w lesie nie mają przeważnie żadnych posążków Buddy bo po prostu takich rzeczy nie potrzebują. Większość tak zwanych buddystów kłania się figurom Buddy. To prawda, że nie jest to do końca zgodne z Dhammą, ale też nie należy tego zbytnio demonizować. Jest wiele naprawdę dużo bardziej niekorzystnych działań, których należy unikać.

PYTANIE: Skąd w buddyjskich świątyniach tyle dziwnych rytuałów?
ODPOWIEDŹ: Przyznam, że nie wiem, nie bywam w buddyjskich świątyniach:)

PYTANIE: Czy istnieje buddyjski odpowiednik Bożego Narodzenia?
ODPOWIEDŹ: Zadając takie pytania, dajesz o sobie świadectwo. Egzystencja ludzka niesie ze sobą wiele poważnych problemów, Dhamma jest na nie lekarstwem, naprawdę nie masz poważniejszych pytań?

PYTANIE: Skoro buddyzm jest taki dobry, to dlaczego niektóre z buddyjskich krajów są biedne?
ODPOWIEDŹ: Tak jak już powiedziałem, ci którzy rozumieją Dhammę, stanowią zdecydowaną mniejszość, niektórzy posuwają się do tego, że twierdzą iż grono ariya zawęża się tylko do paru osób na całym świecie. Samo ubóstwo materialne nie przesądza jeszcze o jakości istnienia, ale faktycznie kraje buddyjskie nie dość, że są biedne to jeszcze zacofane kulturowo. Można by postawić tezę, że to właśnie z uwagi na lekceważenie Dhammy, te społeczności są w tym a nie innym miejscu. Tak jak w Polsce mamy większość tak zwanych niedzielnych katolików, tak samo jest i w Azji z buddystami. Jak powiadał Ajahn Chah, kiedy przyjeżdżano odwiedzić jego świątynię, to nie po to by wysłuchać Dhammy ale żeby zwiedzić. Ajahna Chah mówił, że czuł się jakby w ZOO i w każdej chwili spodziewał się, że może mu rzucą banana. Nie można oczekiwać od ludzi, którzy lekceważą Dhammę, by stworzyli zdrowe i bogate społeczeństwo.

PYTANIE: Dlaczego niezbyt często słyszy się o pracy charytatywnej dokonywanej przez buddystów?
ODPOWIEDŹ: Tak jak już powiedziałem, nie ma czegoś takiego jak jednorodna grupa, którą można określić jako "buddyści". Różni buddyści wierzą w różne rzeczy, a nawet jak wierzą w podobne rzeczy, to wciąż znacznie różnią się poziomem swego zrozumienia Dhammy. Gdybyś zadał mi pytanie "Dlaczego Ajahn Mun odmawiał uczestnictwa w wszelkich akcjach charytatywnych i społecznych, ograniczając się do medytacji i nauczania Dhammy, mógłbym ci odpowiedzieć słowami Ortegi y Gasseta: Jeżeli rzeczywiście mamy coś zdziałać, jeśli jakiś cel wciąga nas bez reszty, to nie możemy wymagać, byśmy byli w ciągłej dyspozycyjności wobec bliźnich, byśmy poświęcali czas na przypadkowe dobre uczynki. W życiu liczy się tylko jedno, zrozumienie Nauki Buddy, jeżeli jej nie rozumiesz, to znaczy, że potrzebujesz pomocy i nie jesteś tym, który mógłby pomóc ludziom w jakiś konkretny sposób, oprócz, być może chwilowego uśmierzenia ich cierpienia. Taka pomoc w tym świecie jest oczywiście ważna i są ludzi, którzy się tym zajmują. Kto jednak naprawdę chce pomóc ludziom, sprawić by stali się niezależni od wszelkiej zewnętrznej pomocy, musi praktykować Dhammę, najlepiej na odosobnieniu, w samotności, spędzając długie godziny na medytacji. Taki ktoś po prostu nie ma czasu na charytatywność.

PYTANIE: Dlaczego jest tyle różnych typów buddyzmu?
ODPOWIEDŹ: Trzeba powtórzyć, Nauka Buddy jest jedna i zawierają ją Sutty Pali. Różne buddyzmy to różne interpretacje tych pism. Jeżeli są w zgodzie z Suttami, można je uznać. Jeżeli są w sprzeczności z Suttami, to po prostu nie jest to Nauka Buddy.

PYTANIE: Pewnie masz bardzo wysokie mniemanie o Nauce Buddy. Domyślam się, że wierzysz, iż jest to jedyna prawdziwa religia, a wszystkie pozostałe są fałszywe?
ODPOWIEDŹ: Nauka Buddy nie jest religią. Dhamma opisuje naturę rzeczywistości i faktycznie, wszystko co mówią inne religie i co jest sprzeczne z Nauką Buddy uważam za fałszywe. Ale wszystko co mówią inne religie i co się zgadza z Nauką Buddy, uważam za prawdziwe. Ale nie ma powodu by myśleć na tak abstrakcyjnym poziomie. Weźmy Jezusa, który nawoływał do celibatu. Takie nauki są zgodne z Dhammą, są prawdziwe. I odwrotnie, weźmy "buddyjskeigo" nauczyciela Ole Nydhala, który nie widzi żadnego niebezpieczeństwa w uprawianiu seksu. Takie nauki są fałszywe i stawiają go poza Dhammą, to człowiek zewnętrznej drogi prowadzący ludzi na manowce.

PYTANIE: Słyszałem kiedyś, że nauki Buddhy nazywane są Ścieżką Środka. Co znaczy to określenie?
ODPOWIEDŹ: Z pewnością nie oznacza to „Umiar we wszystkim”. To droga pomiędzy umartwianiem się jakie do dziś stosują pewni indyjscy yogini a ścieżką zmysłowości. Nie jest to umiar we wszystkim, gdyż Budda radykalnie odrzuca zmysłowość ale bez popadanie w umartwiane ciała. o ciało dbamy i troszczymy się gdyż jest ono narzędziem praktyki, z chorym ciałem trudno praktykować. I tak, by zilustrować drogę środka, możemy powiedzieć, że jedzenie parę razy dziennie to oddawanie się zmysłowym przyjemnościom, systematyczne wielodniowe głodówki podpadają pod umartwianie się, a skromny jeden posiłek na dzień zasługuje na mino drogi środkowej, gdyż w zupełności wystarczy do utrzymania ciała przy życiu. Owszem, jedząc raz dziennie w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy narażeni na głód, ale to dobra okazja do kontemplacji uczuć. Nie należy mylić zdrowej ascezy z samo-umartwianiem się.

PYTANIE: Czytałem, że Nauka Buddy jest po prostu pewną formą hinduizmu. Czy to prawda?
ODPOWIEDŹ: Nie ma czegoś takiego jak jednolity hinduizm. Jeżeli ograniczysz się do tego iż hinduizm zakłada, że po śmierci rodzimy się ponownie i że uwolnienie się od tego odwiecznego cyklu narodzin i śmierci i ponownych narodzin jest celem yogina, oraz co bardzo ważne, że za jakość naszych odrodzin odpowiadają nasze działania, to można powiedzieć, że Nauka Buddy jest bardzo zbliżona do tak pojmowanego hinduizmu. Jednak Nauka Buddy jest całkowicie samodzielnym tworem, stanowi ona bezpośrednie doświadczenie Buddy, błędem jest zatem doszukiwanie się powiązań historycznych. Tu chciałbym zwrócić uwagę jednak na jedną rzecz. Często argumentuje się, że reinkarnacja w hinduizmie i Nauce Buddy jest odmiennie pojmowana. Nie rozumiejący Nauki Buddy negują istnienie jaźni i w ten sposób mają problem z wyjaśnieniem, co według nich się odradza. Twierdzą, że nie ma nic trwałego co by się kontynuowało. Ci sami ludzie po miesiącu pracy, uważają, że należą się im za to pieniądze. Tutaj nagle zaczynają widzieć coś co się kontynuuje. To dość zabawne. Główną różnicą pomiędzy hinduizmem a Nauką Buddy jest koncepcja jaźni. W hinduizmie mówi się o absolucie, Self. A Budda, jasno wykazuje, że to właśnie te poczucie jaźni, jest odpowiedzialne za odrodziny, zatem by się wyzwolić, należy je całkowicie usunąć z umysłu. Widzimy tutaj, że błędem jest negowanie duszy czy jaźni. Wszelki ślad po jaźni, jako stabilnej strukturze ignorancji, znika dopiero wraz z wyzwoleniem. Jak to się ma do wyzwolenia w hinduizmie, to trudno powiedzieć, gdyż tak jak zauważyłem, nie są to nauki spójne i jednorodne.

PYTANIE: Czy nauki o tym, że narodziny są cierpieniem, nie są zbyt pesymistyczne? Wielu ludzi jest zadowolonych z tego że się urodziło.
ODPOWIEDŹ: Optymizm i pesymizm nie mają zastosowania do Nauki Buddy. Budda po prostu opisuje rzeczy takimi jakimi są. Jeżeli chodzi o ocenę ludzkiej egzystencji, to z pewnością ta ocena jest w pełni pesymistyczna, można dokonać zrównania istnienie = cierpienie. Jednakże stan istnienia może być wstrzymany, nibbana - wygaszenie - jest wstrzymaniem istnienia, a zatem to bardzo optymistyczne. Jeżeli jednak zadamy sobie pytania ilu ludzi jest w stanie zrealizować nibbanę, tu znów ocena Buddy jest bardzo pesymistyczna, ci którzy mogą się wyzwolić z odwiecznej samsary stanowią nad wyraz nieliczną elitę. Problem wydaje się leżeć w konstrukcji psychicznej człowieka. To prawda: tak jak wielki ocean ma tylko jeden smak, smak soli, tak Dhamma Buddy ma tylko jeden smak, smak wolności. Ale cóż z tego skoro większość ludzi urodziła się mentalnymi niewolnikami i kocha swe zniewolenie?


PYTANIE: Czy buddyści wierzą w Boga?
ODPOWIEDŹ: Masz tendencje do zadawania nieodpowiednich pytań. To w co wierzą buddyści zupełnie nie ma znaczenia, ważne jest co Sutty mówią na dany temat. A Sutty mówią, że są cztery rodzaje upadana - utrzymywania - z których musimy zrezygnować, by osiągnąć pełne wyzwolenie. Jednym z rodzajów utrzymywania jest, utrzymywanie poglądów. I jeżeli chodzi o Boga, dwa główne poglądy są takie, że On istnieje, oraz że On nie istnieje. Obydwa poglądy zniewalają, ateiści i teiści przywiązują się do swoich poglądów i te stanowią esencjonalną część ich osobowości - sakkaya. Nibbana to wstrzymanie osobowości, z czego wynika, że konieczne jest puszczenie wszelkich spekulacyjnych poglądów. Chcesz się wyzwolić, nie zadowalaj się poglądami buddystów, a uznaj za swego Nauczyciela Buddę. Budda porzucił wszelkie spekulacyjne poglądy i w Suttach po prostu nie znajdziesz nic na temat Boga, ten problem nie powstaje. Afirmowanie i negację obiektów nie pozwalających na realizację pustki, pozostaw ignorantom. Zajmij się kontemplacją nietrwałości, i bierz przykład z Buddy:
"Czy mistrz Gotama utrzymuje jakiś spekulacyjny pogląd?" "Vaccha, spekulacyjny pogląd jest terminem na to z czym Tathagata nie ma nic wspólnego. To co jest znane przez Tathagatę to: 'Taka jest materia, takie jej powstanie, taki zanik, takie jest uczucie, takie jego powstanie, taki zanik, taka jest percepcja, takie jej powstanie, taki zanik, takie są determinacje, takie ich powstanie, taki zanik, taka jest świadomość, takie jej powstanie, taki zanik'. Z uwagi na to Tathagata jest wyzwolony przez wyczerpanie, zanik, wstrzymanie i uwolnienie się od wszystkich wyobrażeń, wszelkiej ja-twórczości, moje-twórczości i dogłębnych tendencji do wyobrażeń, przez nie utrzymywanie tych rzeczy". M 72

PYTANIE: Skoro Sutty nie mówią nic o Bogu, jak tłumaczą powstanie świata?
ODPOWIEDŹ: "Świat" w Suttach nierozerwalnie jest związany z "ja". Bardzo często występuje fraza "ja i świat" i co należy podkreślić, jest ona zawsze związana z błędnym poglądem. Ale gdybyś zrozumiał co do ciebie przed chwilą mówiłem, nie zadawałbyś tego pytania. Poglądy na temat świata, są dokładnie poglądami spekulacyjnymi, które konstytuują zniewolenie. Budda uczy cię byś zrozumiał cierpienie i uwolnił się od cierpienia. A do tego powinieneś skupić się na sobie i o ile obecnymi czasy ci którzy nie wiedzą, że ziemia jest okrągła wydają się być uznawani za ignorantów, to tak naprawdę, by zrealizować koniec cierpienia, wiedza o tym nie zda ci się na nic. Poznaj siebie, świat pozostaw ignorantom. Uczeń Buddy, który stawia sobie pytania o świat, jest porównywany przez Nauczyciela do kogoś, kto został zraniony strzałą, ale nie pozwala sobie jej wyciągnąć, bo najpierw chce się dowiedzieć różnych szczegółów, na przykład z jakiej kasty był ten co wystrzelił strzałę? To oczywisty absurd, nie mniej wielu ludzi zajmują takie pytania. Z pewnością łatwiej jest spekulować na temat świata, niż medytować na odosobnieniu w lesie. Jeżeli jednak chcesz się wyzwolić, powinieneś wybrać to drugie. M 63
Esencjonalnie, z innych miejsc w Kanonie Pali możemy zobaczyć, że sama koncepcja "obiektywnego świata" jest już błędnym poglądem. Materia nie istnieje sama z siebie, w doświadczeniu zawsze jest ona poznawana przez obserwatora. Tak długo jak wierzysz, że istniejesz w świecie, jest świat. Ze wstrzymaniem iluzji "ja" jego nierozłączny towarzysz "świat" także ulega wstrzymaniu. Przeczytaj Suttę:

Zrealizowany mieszkał wtedy w Savatthi w Gaju Jeta. Bóg zwany Rohitassa przybył późną nocą i złożył mu hołd i spytał: „Panie, koniec świata gdzie człowiek ani się nie rodzi ani nie starzeje, ani nie umiera, ani nie pojawia się ponownie, czy jest możliwe poznać, zobaczyć czy osiągnąć to podróżując tam?” „Przyjacielu, że jest koniec świata gdzie człowiek ani się nie rodzi ani nie starzeje, ani nie umiera, ani nie pojawia się ponownie, będący do poznania czy zobaczenia czy osiągnięcia go przez podróżowanie tam – tego nie mówię. Jednakże nie mówię, że jest koniec cierpienia bez osiągnięcia końca świata. Raczej to w tym ciele z jego percepcjami i jego umysłem, opisuję świat, powstanie świata, wstrzymanie świata i drogę prowadzącą do wstrzymania świata”.

Jest całkiem niemożliwe
Osiągnąć koniec świata idąc,
Ale nikt nie uciekł cierpieniu
Inaczej niż przez osiągnięcie końca świata.
To mędrzec, znawca świata
Który dostaje się na koniec świata i to on
Kto przeżył święte życie,
Znając koniec świata, jest spokojnym
I bez nadziei na ten świat czy następny. (S2:36; A4:46)

PYTANIE: Nauka Buddy mówi o odrodzinach. W jaki sposób umysł przemieszcza się z jednego ciała do następnego?
ODPOWIEDŹ: Wyobraź sobie, że zupełnie nie mam pojęcia jak zachodzi proces odrodzin, a to z tego powodu, że Budda nigdzie nie opisał tego zjawiska. Dostarczył raczej informacji, że gdy obecna jest ignorancja i pragnienie, po śmierci ciała dochodzi do odrodzin. Jeżeli ktoś ci tłumaczy jak do takich odrodzin dochodzi, albo ma ponadnaturalne moce, albo cię oszukuje, albo wpierw sam oszukał siebie, wmawiając sobie, że rozumie coś co nie jest obiektem jego wiedzy. Wbrew pozorom taka wiedza nie jest zbyt istotna, istotna jest wiedza jak wyeliminować u siebie ignorancję i pragnienie. W odrodziny wystarczy wierzyć Buddzie. Nie jest to słabość Nauki Buddy, taka jest po prostu natura naszego doświadczenia. Jakiś naukowiec może ci powiedzieć, że wraz ze śmiercią ciała następuje koniec świadomości. Nie jest w stanie tego udowodnić, możesz mu wierzyć lub nie. Uczeń Buddy oczywiście wierzy Buddzie. Jeżeli masz wątpliwości, powinieneś intensywnie studiować Sutty. Jeżeli jesteś wystarczająco inteligentny, rozpoznasz niebywałą, wręcz nieludzką inteligencję jaka kryje się w Suttach. To rozpoznanie zrodzi rodzaj zaufania. Ale oczywiście prawdziwa wiara jest dostępna tylko ariya, którzy dzięki praktyce już doświadczyli jej rezultatów. Taki rodzaj wiary dobrze opisał Gomez Davila: Wiara nie jest zgodą na pewne poglądy, jest nagłą i nieoczekiwaną jasnością, która rzuca nas na kolana.

PYTANIE: Czy zawsze odradzamy się jako ludzie?
ODPOWIEDŹ: Sutty mówią raczej, że odrodziny w świecie ludzkim są rzadkie.
PYTANIE: Co wpływa na to, gdzie odrodzi się dana osoba?
ODPOWIEDŹ: Wszystko zależy od naszego działania. Ale warto pamiętać, że życie jest hierarchiczne, istoty nie są sobie równe. Równość wszystkich ludzi jest fikcją, jedną z iluzji współczesnego świata. I tak, dawanie jest zawsze dobre, prowadzi do bogactwa, ale danie czegoś niemoralnej osobie, choć korzystne, będzie miało niepomiernie mniejsze rezultaty, niż danie czegoś moralnej osobie. Tego z kolei nie można porównać, z podarunkiem czegoś pustelnikowi utrzymującemu ścisły celibat, a jeżeli ten pustelnik jest ariya, rezultat twojego podarunku będzie jeszcze większy. I odwrotnie, weźmy takie negatywne działanie jak naplucie komuś w twarz. Nawet jeżeli ten ktoś jest podłym typem, jako, że kierujemy się niechęcią, odczujemy boleśnie to działanie, choć raczej naplucie w twarz np Hitlerowi nie powinno przynieść bardzo bolesnych rezultatów. Jednak jeżeli to samo zrobimy nauczycielowi duchowemu, który naucza Prawdziwej Dhammy, ta drobna chwila, gdy daliśmy upust naszej nienawiści może spowodować, że na tysiące lat zejdziemy do piekieł.

PYTANIE: Wspomniałeś o piekłach. Nie chcesz chyba powiedzieć, że wy, buddyści, naprawdę wierzycie w piekło!
ODPOWIEDŹ: Z tego co widzę, dużo "buddystów" nie wierzy w piekła. Podejmowane są przez nich próby mówienia o piekle jako o stanie umysłu. To ładna metafora, niestety Nauka Buddy jest jednoznaczna, i opisy piekieł jakie nam zostawił Budda, nie są niestety metaforyczne. Kto neguje piekła, neguje Naukę Buddy. Oczywiście, piekła jak wszystkie stany istnienia są nietrwałe ale ... Radzę się zapoznać z Suttami. M 129 M 130
Często jesteśmy po prostu niedbali w naszych zachowaniach. To wpływ środowiska. Ludzi którzy rzeczywiście przestrzegaliby chrześcijańskich przykazań i pięciu wskazań jakie nam pozostawił Budda, jest niewielu. Kłamstwo jest obecne na każdym kroku. Ludzie piją alkohol. Zabiją siebie nawzajem, nie widzą nic złego w aborcji, jak i w zabijaniu zwierząt. Żyjąc w takim świecie, przyzwyczajasz się do tego i zaczynasz uważać takie działania za mniej lub bardziej normalne. Skoro interesujesz się Nauką Buddy, pierwszy przekaz do ciebie jest taki: zacznij się bać i bardzo uważaj na to co robisz, mówisz, czy nawet myślisz. Większość ludzi, po zakończeniu ludzkiej egzystencji schodzi do niższych światów.

PYTANIE: Czy Nauka Buddy, skoro nie mówi się w niej o Bogu, może być nazwana religią? Czy to raczej filozofia?
ODPOWIEDŹ: Najlepiej jak będziesz pamiętał, że fundament Dhammy, nauka specyficzna dla Buddów, to Cztery Szlachetne Prawdy. Dotyczą one cierpienia. Zatem prawdopodobnie pójdziesz w dobrym kierunku, jeżeli zaczniesz uważać Buddę za lekarza a jego naukę nie za filozofię czy religię ale medycynę, gdzie cierpienie to oczywiście stan chorobowy, zatem zadaniem Dhammy jest wyleczenie nas z tej choroby. Medycyna Dhammy ma cztery działy. Diagnozę. Diagnoza jest bardzo ważna. Zanim zaczniesz kogoś leczyć, musisz jasno określić, co mu dolega. Nieprawidłowa diagnoza powoduje też, że lekarz używa nieodpowiednich środków. Zatem tutaj, w tym pierwszym dziale, diagnostycznym, naszym zadaniem jest pełne zrozumienie choroby. Nie trzeba chyba dodawać, że podczas gdy Budda jest lekarzem, Dhamma medycyną, my jesteśmy chorymi. Zatem musimy sobie w pełni zdać sprawę, że jesteśmy chorymi oraz musimy w pełni zrozumieć swój stan, swoją chorobę. Następny dział zajmuje się powstaniem choroby. Jak do tego dochodzi, że jesteśmy chorzy? Co jest przyczyną naszej choroby. Ta wiedza jest oczywiście bardzo ważna, jeżeli nie zlikwiduje się przyczyny choroby i całkowicie jej nie usunie, to choć poddając pacjenta leczeniu, i uśmierzając na jakiś czas chorobę, możemy być pewni, że choroba powróci, gdyż jej przyczyny nie zostały usunięte. W tym dziale naszym zadaniem jako chorych jest porzucenie przyczyn naszej choroby. Kolejnym działem medycyny Buddy jest wiedza o Zdrowiu. To powinno być oczywiste. Żeby kogoś wyleczyć, musimy mieć precyzyjną wiedzę o stanie Pełnego Zdrowia. Inaczej gdy zaczniemy się leczyć i poczujemy się się znacznie lepiej, możemy dojść do fałszywego przekonanie, że już jesteśmy zdrowi, podczas, gdy w rzeczywistości, choć wyeliminowaliśmy część objawów i czujemy się w miarę dobrze, pewne objawy chorobowe możemy wziąć za stan zdrowia. To złudzenie i to złudzenie nie pozwoli nam na kontynuację leczenia, bo skoro już uważamy, że jesteśmy zdrowi, nie widzimy problemu. I tak, wiedza o pełnym Zdrowiu jest rzeczą niezbędną. I oczywiście czwarty dział, który zajmuje się powrotem do stanu zdrowia, konkretnymi metodami jak osiągnąć Zdrowie.

To co wyróżnia medycynę Buddy, jest jej kompleksowość. Może się zdarzyć, że jakiś zwykły lekarz, potrafi zdiagnozować chorobę, ale już nie będzie się dobrze orientował jak ją wyleczyć. Inaczej w medycynie Buddy, jeżeli znasz jeden dział, masz też wiedzę o pozostałych trzech. I tak jeżeli potrafisz postawić diagnozę o cierpieniu, to automatycznie obejmuje też wiedzę o Zdrowiu, końcu cierpienia i nibbanie, jak i o tym jak dojść do pełnego zdrowia.

Jeżeli byś mnie spytał jaki dział medycyny współczesnej jest najbardziej zbliżony do Nauki Buddy, wskazałbym na psychiatrię i psychologię. Porównanie z psychiatrią jest o tyle trafne, że zajmuje się ona często pacjentami w psychozie. A pacjent w psychozie w mniejszym lub większym stopniu nie zdaje sobie sprawy, że jest chory, widzi rzeczywistość zniekształconą przez swe własne złudzenia. Jeżeli weźmiemy stan Zdrowia o którym mówi Budda, jako standard, to to jest dokładnie sytuacja zwykłego człowieka. Zatem problem w Nauce Buddy nie polega na zwykłym pytaniu: jak wyleczyć pacjenta - puthujjanę. Problem w znacznej mierze polega na przekonaniu zwykłego człowieka, że jego stan jest stanem całkowicie chorobowym, wymagającym leczenia. Bo tak jak już powiedzieliśmy, pacjent w psychozie nie zdaje sobie sprawy, że jest chory. I prawdopodobnie tu tkwi tajemnica, że mimo iż medycyna Buddy jest dziełem geniusza i potrafi nas wyleczyć i doprowadzić do stanu pełnego zdrowia, jest ona bezsilna w przypadku, gdy pacjent nie chce się podjąć leczenia. Zatem w początkowym stadium procesu terapeutycznego bardzo ważny jest element wiary w lekarza, że zna on nasz stan lepiej niż my sami i bardzo ścisłe stosowanie się do jego zaleceń.

PYTANIE: Czy Nauka Buddy, tak jak katolicyzm na swoje dogmaty?
ODPOWIEDŹ: Tak, Nauka Buddy ma wiele dogmatów, których trzeba się trzymać, jednym z nich jest dogmat Świętej Trójcy nietrwałość, cierpienie, i nie-ja. Oczywiście, trochę żartuję, nikt tej trójcy normalnie nie nazywa świętą, nie mniej mówienie o niej w ten sposób jest jak najbardziej usprawiedliwione i uzasadnione, a jej waga w Nauce Buddy jest olbrzymia.

PYTANIE: Skoro tak, to jednak Nauka Buddy wydaje się być religią. Dogmatyzm widzę jako coś ograniczającego poznanie. W psychologii mówi się, że im bardziej umysł jest dogmatyczny, tym bardziej uboga jest jego wiedza o obiektach nie akceptowanych w porównaniu do bogactwa informacji zawartych w przekonaniach akceptowanych. I tak dogmatyczny katolik mało wie o innych religiach. A czym uboższa wiedza o nieakceptowanych obszarach rzeczywistości, tym mniejsza jest rola świadomego wyboru. Trzymając się swoich dogmatów, uczeń Buddy, ogranicza swe możliwości poznawcze, widzę tu słabość Nauki Buddy.

ODPOWIEDŹ: Cieszy mnie, że zaczynasz zadawać inteligentne pytania. Problem jest złożony, i wymaga analizy. Na wstępie, musimy sobie powiedzieć, że dogmat nie jest równy dogmatowi. I tak, katolicy uznając dogmat Świętej Trójcy nie mogą się nawet powołać na bezpośrednie słowa Jezusa, który w jasnych i prostych słowach ustanowiłby ten dogmat. Zatem jego pochodzenie jest dość wątpliwe, i o ile uznajemy wybitną inteligencję Jezusa i wierzymy, że dogmat przez niego ustanowiony byłby dogmatem zgodnym z tym jakimi rzeczy są - idea: "słowa Jezusa nie są prawdziwe dlatego, że wypowiadał je Jezus, ale Jezus je wypowiadał dlatego, że są prawdziwe" - o tyle wiara w dogmaty niejasnego pochodzenia jest już ryzykowna. Zatem ważną sprawą jest: kto ustanawia dogmat. Inną sprawą jest, jakie jest egzystencjalne znaczenia dogmatu w naszym życiu? Jak w każdej chwili swego życia katolik używa dogmatu o Świętej Trójcy, jak z jego pomocą podejmuje decyzje z chwili na chwilę? Dodatkowo ludzie inteligentni są dość sceptyczni, zatem ustanawiający dogmat, powinien go ufundować na podstawach egzystencji, by przynajmniej jakaś część dogmatu podlegała weryfikacji tutaj i teraz. A dogmat o nietrwałości, cierpieniu i nie-ja, choć wychodzi znacznie poza bezpośrednie doświadczenie zwykłego człowieka jest skonstruowany w ten sposób, że może stać się on obiektem bezpośredniej refleksji i w oparciu o tą bezpośrednią refleksję, inteligentny zwykły człowiek - puthujjana, może dojść do wniosku, że faktycznie dogmat ten jest zgodny z prawdą. I wraz z wiarą w ten dogmat, podejmie on odpowiednie działania, dzięki którym dogmat ten z li tylko obiektu jego wiary, stanie się tutaj i teraz bezpośrednim obiektem jego wiedzy.

Przejdźmy teraz do zarzutu o ograniczeniu pola poznawczego w przypadku umysłu dogmatycznego. Kierkegaard podzielił egzystencję ludzką na etapy. Nie wnikając w naturę tego podziału, możemy uznać, że faktycznie egzystencja ludzka nie jest czymś jednorodnym i dzieli się na etapy. Żeby dokonać właściwych wyborów, jak słusznie zaznaczyłeś, dobrze jest mieć umysł otwarty, umysł który nie jest dogmatyczny i nie odrzuca z góry żadnej informacji, a bada ją i dopiero po jej "przetrawieniu", albo ją odrzuca albo asymiluje. To pierwszy etap naszego życia, zebranie maksymalnej ilości wartościowych informacji z których zbudujemy sobie wizję świata, tego kim jesteśmy i co właściwie powinniśmy w życiu robić. Bez wątpienia, takie gromadzenie informacji może być przyjemne, jednak trzeba stanowczo podkreślić, że etap ten musi zostać zamknięty. Dojrzały człowiek nie powinien uczyć się "jak żyć", dojrzały człowiek powinien już to wiedzieć.

A życie nie jest bezpiecznym miejscem, często wymagane są od nas szybkie decyzje i jeżeli się pomylimy, zapłacimy własną krwią - być może ta metafora nie jest odpowiednia, bo czasem dobry wybór polega właśnie na tym, że oddajemy życie i rezygnujemy z niego, wybierając śmierć ciała. Dylemat "czy zachować się nieetycznie czy zapłać życiem za wierność ideałom" może nie jest zbyt częstym, zwłaszcza, że spora część ludzi wybiera działania nieetyczne nawet kiedy na szali po przeciwnej stronie są mniej cenne wartości, choć i tu ktoś mógłby polemizować, twierdząc, że szacunek do samego siebie to wartość najwyższa. Mniejsza z tym, ta dygresja jest po to, byś uświadomił sobie, że życie ma charakter labiryntu i człowiek jakoś musi się po nim przemieszczać. Budda daje nam dogmat pięciu wskazań, który jasno mówi, że nie powinny one być łamane, gdyż to stanie się przyczyną naszego bólu. Nawet jeżeli utrzymywanie wskazań niezłamanymi jawi się jako bolesne, to powinniśmy się tego trzymać, bo ból związany ze złamaniem wskazań będzie jeszcze boleśniejszy.

I zauważ teraz paradoks, o ile na pierwszym etapie umysł otwarty, biorący pod uwagę wszystkie opcje, był umysłem korzystnym, to na etapie dojrzałości może stać się przeszkodą. Umysł dogmatyczny eliminuje znaczną ilość możliwości, stawia je poza wyborem. Ktoś może mieć dylemat, skłamać czy nie? Umysł ucznia Buddy, trzymający się dogmatu pięciu wskazań nie ma problemu i szybko podejmuje decyzje, kłamstwo odpada całkowicie,czasami tylko mogą się pojawić dylematy, czy lepiej jest powiedzieć prawdę czy milczeć. Z takim umysłem dogmatycznym, żyje się dużo łatwiej i sprawniej, jest nam znacznie lżej w życiu. Nie mówiąc już o tym, że Budda ustanowił swe dogmaty, żeby uwolnić nas odcierpienia i ten kto się ich ściśle trzyma ma szansę na całkowite wyeliminowanie cierpienia ze swego doświadczenia.

Podsumowując, gdyby celem życia było ciągłe gromadzenie informacji, umysł dogmatyczny byłby zawsze przeszkodą. Ale, że celem naszego istnienia jest uwolnienie się od cierpienia, raz rozpoznawszy właściwy dogmat, powinniśmy się go trzymać. I co warto zauważyć, Budda tak sformułował właściwy dogmat, że praktycznie żaden inteligentny człowiek, jakakolwiek byłaby jego religia, nie ośmieli się go zanegować:

Mnisi, jeżeli jacyś pustelnicy i bramini myślą, że ta rozprawa Dhammy o Wielkiej Czterdziestce powinna być skrytykowana i odrzucona, wtedy można wyprowadzić dziesięć uprawnionych dedukcji z ich twierdzeń, zapewniających grunt pod ich krytykę tutaj i teraz. Jeżeli ten godny krytykuje właściwy pogląd, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędny pogląd. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą intencję, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną intencję. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą mowę, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną mowę. Jeżeli ten godny krytykuje właściwe działanie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędne działanie. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą utrzymanie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędne utrzymanie. Jeżeli ten godny krytykuje właściwy wysiłek, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędny wysiłek. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą uważność, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną uważność. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą koncentrację, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną koncentrację. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą wiedzę, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną wiedzę. Jeżeli ten godny krytykuje właściwe wyzwolenie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędne wyzwolenie. Jeżeli jacyś pustelnicy i bramini myślą, że ta rozprawa Dhammy o Wielkiej Czterdziestce powinna być skrytykowana i odrzucona, wtedy takie jest dziesięć uprawnionych dedukcji które można wyprowadzić z ich twierdzeń, zapewniających grunt pod ich skrytykowanie tutaj i teraz.

PYTANIE: Co oznacza właściwy pogląd? Czy Nauka Buddy rozpoznaje inne religie jako błędne i nie dające wyzwolenia?
ODPOWIEDŹ: Nauka Buddy, przede wszystkim koryguje nasze błędne sposoby myślenia. A twoje pytanie wskazuje jasno, że jest co korygować. Ale nie przejmuj się, początki są trudne, no i jesteś w dobrym towarzystwie. Na przykład pan Ireneusz Kania powiedział, cytuję z pamięci: "W całokształcie systemu zbawczego buddyzmu, Jezus jest zbędny". To myśl mniej więcej na tym samym poziomie jak twoje pytanie.

Pytałeś o właściwy pogląd. Albo się ma właściwy pogląd, albo nie. Nawet dobrzy ludzie przestrzegający moralnych wskazań, jeżeli nie mają wglądu we współzależne powstawanie, nie dysponują właściwym poglądem. I większość ludzi niestety nie ma właściwego poglądu. Twoim zadaniem, jako puthujjany jest właśnie wyrobienie sobie właściwego poglądu. Do tego potrzebne są dwie rzeczy

-podpowiedź drugiego
-odpowiednie skierowanie uwagi

Zatem pytanie jest, czy Jezus może puthujjanie bez wglądu we współzależne powstawanie udzielić dobrej podpowiedzi i czy może objaśnić na czym polega odpowiednie skierowanie uwagi. Jeżeli tak, nie można powiedzieć żeby był zbędny, a raczej, że może być pomocny. Zauważ, że pan Kania stworzył pewien konstrukt mentalny "całokształt systemu zbawczego buddyzmu". Być może niektórzy uznają, że jest to eleganckie sformułowanie, w rzeczywistości jednak, poza umysłem pana Kani, nie istnieje żadna realna rzecz, którą można by nazwać "całokształtem systemu zbawczego". Są tylko przeciętniacy, bez wglądu i ariya z wglądem. I ci ostatni zapewniając informację niedostępną dla przeciętniaków, są dla nich niezbędni w praktyce wyrabiania sobie właściwego poglądu. Ktoś może dokonać wartościującej oceny: "Jezus jest zbędny", tylko wtedy gdy uzna, że Jezus nie posiadał wglądu we współzależne powstawanie. To byłaby wypowiedź konkretna, co nie znaczy że słuszna.

I tak w twoim pytaniu brakuje konkretności, "inne religie" to pojęcie zbyt obszerne, i niekonkretne. Zredukowane do egzystencji tutaj i teraz i skonkretyzowane, powinno ono brzmieć: "Czy ludzie innych religii mogą mieć właściwy pogląd".

Jeżeli zajrzymy do Sutty M 11, Budda odpowiada na to, że wyzwolenie jest niemożliwe poza Nauką Buddy. To jednak wciąż nie znaczy, że dzisiejszymi czasy ktoś nie rozpoznawany jak uczeń Buddy, nie może mieć właściwego poglądu. Wielu teologów dostrzega duże podobieństwa między Nauką Buddy a Nauką Jezusa. Doszukują się oni historycznych wpływów. Jeżeli jednak założymy, że Jezus był po prostu uczniem Buddy, który osiągnął wgląd we współzależne powstawanie a następnie ponownie się narodził, unikniemy sprzeczności z Suttą M 11, gdyż okaże się, że Jezus nie jest kimś z zewnątrz i należy do Szlachetnego Zgromadzenia, głoszącego prawdę nie-ja. Oczywiście nie mówię, że tak było na 100% a tylko odpowiadam ci na pytanie, czy ktoś, kto nie jest rozpoznawany jako uczeń Buddy może mieć właściwy pogląd. I odpowiedź jest taka: może, ale jeżeli głębiej poszukamy, to nauka którą reprezentuje musi mieć w sobie mniej lub bardziej ukryte elementy Dhammy, i to one są odpowiedzialne, za powstanie właściwego poglądu.

Można spotkać wielu głupców uważających się z buddystów i krytykujących Jezusa. To całkiem naturalne, przeciętniacy gromadzą się w grupy wyznaniowe, bynajmniej nie po to by poznać Prawdę, ale by poczuć się bezpiecznie, w grupie. Automatycznie grupa odmienna staje się niejako zagrożeniem.
Prowadzi to do zabawnych sytuacji, rozpoznawanych przez Gomeza Davilę:

Najbardziej zabawne jest ukradkowe wkomponowanie cytatu w tekst, tak by ignorant ubliżył autorowi, którego usiłuje znać i wielbić.
Gomez Davila

PYTANIE: No dobrze, ale jak ktoś kto nie widział na oczy żadnej Sutty, ani nie czytał o współzależnym powstawaniu może mieć właściwy pogląd? Pogląd oznacza przecież pewną konkretną wiedzę i nie wydaje mi się możliwe, by ktoś kto nigdy nie czytał formuły współzależnego powstawania miał właściwy pogląd dotyczący współzależnego powstawania, czy Czterech szlachetnych Prawd.
ODPOWIEDŹ: W Nauce Buddy właściwy pogląd ariya, oznacza nie książkową wiedzę, którą możesz przywołać, używając pamięci. Jest to bezpośrednie doświadczenie, tutaj i teraz, nie jest to pogląd w sensie opinii czy jakiegoś przekonania. To doświadczenie na poziomie pre-refleksyjnym i jest ono trwałe, nie można go stracić, przetrwa ono nawet śmierć ciała.

PYTANIE: Widzę tu sprzeczność. Raz Nauka Buddy mówi, że wszystkie rzeczy są nietrwałe, a teraz z kolei mówisz mi, że właściwy pogląd jest trwały ... A zachwalałeś Naukę Buddy jako spójną i bez sprzeczności ...
ODPOWIEDŹ: Nauka Buddy jest spójna i bez sprzeczności, nie mniej trzeba dysponować odpowiednią wiedzą, by to widzieć. I tak, twój błąd polega na przypisaniu Buddzie stwierdzenia: "Wszystko jest nietrwałe". Jednak Budda nic takiego nie powiedział. Budda mówi: "Wszystkie determinacje są nietrwałe". Jednak jak już mówiłem, właściwy pogląd jest bezpośrednim doświadczeniem, jest bezpośrednim wglądem w to co nie ulega zmianie, w element nie-determinowany. A tego elementu nie obejmują prawa nietrwałości. Wszystkie informacje jakie uzyskałeś wciągu życia mogą być zapomniane, ale nie wgląd w Cztery Szlachetne Prawdy. Tej wiedzy już nie możesz stracić. Ale też, z tego samego powodu, musisz pamiętać, że ignorancja przeciętniaka bez wglądu, choć jest nietrwała - w sensie, że można jej położyć kres - jest bardzo stabilna, bo gdyby choć raz przeciętniak w pełni dostrzegł Cztery Szlachetne Prawdy, już by o tym nie mógł zapomnieć i byłby ariya. Ponieważ twoje wątpliwości były na temat nietrwałości, dobrze jest byś to zapamiętał i nie mylił nietrwałości z niestabilnością. Zgodnie z Nauką Buddy twoja ignorancja trwa miliardy lat, jest zatem bardzo stabilna, tyle że, dzięki Nauce Buddy, można jej położyć kres, a zatem mówimy, że jest nietrwała.

PYTANIE: No dobrze, ciągle jednak widzę pewną sprzeczność. Właściwy pogląd obejmuje wiedzę o współzależnym powstawaniu. Zakładając, że masz rację, i że uczeń Buddy odradza się w chrześcijańskiej rodzinie, nie mów mi, że wie on coś o formule: Z ignorancją jako warunek, determinacje, z determinacjami, jak warunek, świadomość ... z narodzinami, jako warunek, starość i śmierć. Tej sprzeczności to już chyba nie uda ci się wytłumaczyć.
ODPOWIEDŹ: Tak, jak poprzednio, ta sprzeczność powstała w twoim umyśle z powodu niezbyt głębokiej wiedzy o współzależnym powstawaniu. Przytoczona przez ciebie formuła, w sensie ścisłym, nie jest współzależnym powstawaniem, a tylko egzystencjalną egzemplifikacją formuły współzależnego powstawania, która brzmi:

Kiedy to jest - to jest, z powstaniem tego, to powstaje. Kiedy tego nie ma - tego nie ma, ze wstrzymaniem tego, to zostaje wstrzymane.

To jest strukturalna zasada i każdy ariya ma w nią bezpośredni wgląd, w odróżnieniu od przeciętniaka, który wierzy w istnienie niezależnego, trwałego "ja" i identyfikuje je z różnymi rzeczami. U ariya, dzięki wglądowi w nietrwałość, ten proces identyfikacji i brania rzeczy za "ja" został wstrzymany. Ariya niekoniecznie musi znać dwunastoczłownową formułę współazleżnego powstawania. Musi jednak widzieć, że nie da się odnaleźć żadnej rzeczy, którą można bezpiecznie uznać za "ja", gdyż wszystkie determinacje są nietrwałe i powstałe wpółzależnie. To jest właśnie wgląd we współzależne powstawanie.

PYTANIE: Przeczytałem gdzieś, że doktryna anatta jest nierozerwalnie związana ze zrozumieniem dwóch poziomów nauczania, relatywnego i absolutnego i że bez tego nie da się pojąć Nauki Buddy. Czy to prawda?
ODPOWIEDŹ: Powiedziałbym odwrotnie, dopóki w swym myśleniu używasz do zrozumienia Nauki Buddy dwóch poziomów, relatywnego i absolutnego, jest w najwyższym stopniu prawdopodobne, że nie zrozumiesz Nauki Buddy. Przede wszystkim powinieneś sobie zdać sprawę, że współcześni buddyści, nie mówię, że wszyscy ale z pewnością znaczna ich część, nie mają większego szacunku dla Nauki Buddy. Jeżeli chcesz ją zrozumieć, nie powinieneś ich w tym naśladować i powinieneś położyć większe zaufanie w Sutty. I jeżeli to zrobisz, zobaczysz, że Budda nigdzie nie nauczał o dwóch poziomach zrozumienia, relatywnym i absolutnym. Owszem, są dwa poziomy, poziom ariya i poziom puthujjana, ale to co innego. Jeżeli masz wiarę, powinieneś zadać sobie pytanie: „Skoro, tak jak twierdzą zwolennicy tzw. 'prawdy absolutnej' jej wprowadzenie jest niezbędne do zrozumienia Nauki Buddy, to czemu sam Budda nie wprowadził tego pojęcia?”

Tak jak mówiliśmy o tym przedtem, jest coś takiego jak właściwy pogląd. Oraz jesteś ty, który chcesz zrozumieć Naukę Buddy, co uwolni cię od błędnego poglądu w który teraz jesteś zaangażowany. Ale niestety, skoro rzeczywistość postrzegasz przez pryzmat błędnego poglądu, nie jesteś sam w stanie dojść do tego czym jest właściwy pogląd, gdyż esencją błędnego poglądu jest nierozpoznanie właściwego poglądu jako właściwego poglądu. I tak, jesteś skazany na błądzenie po omacku. Sutty zapewniają ci standard właściwego poglądu. Czytasz je, studiujesz i porównujesz ze swoimi poglądami. Tam gdzie dostrzegasz, że twoje poglądy są sprzeczne z Suttami, rezygnujesz z nich. To możemy nazwać „oczyszczeniem inteligencji przez wiarę”. Nie wiesz przecież, czy rzeczywiście Sutty dają ci standard właściwego poglądu. Nie może być inaczej, bo dopiero, gdy sam dysponujesz właściwym poglądem, będziesz mógł mieć pewność co do Sutt. Zatem jesteś skazany na wiarę.

Problem tylko w tym, jeżeli do standardu Sutt wprowadzasz jakieś obce elementy, takie jak prawda absolutna, które to Nauki nie pochodzą od Buddy, to takie coś może być poważną przeszkodą na drodze zrozumienia. Zatem na pierwszym etapie, bardzo dobrze sobie wyznaczyć sobie standard. Oczywiście tu jest problem taki, że jako będący o błędnym poglądzie, nie wiesz czy ufać Birmańczykom, którzy wprowadzili Milindapanhę do Kanonu czy też raczej odrzucić ten tekst. Tu znowu musisz użyć wiary, tacy mnisi jak Nanamoli Thera i Nanavira Thera zdecydowanie doradzają ci odrzucenie tego tekstu, jak i Visuddhimaggi i skoncentrowanie się na samych Suttach. Jak widzisz, wiara jest naszą codziennością. Różni nauczyciele mówią różne rzeczy na temat Nauki Buddy. Ty kierując się wiarą, uważasz jednych za godnych zaufania a innych lekceważysz. Dokonujesz wyboru i w sumie nie masz wyjścia, gdy jeden nauczyciel mówi coś zupełnie odmiennego od drugiego. Używasz funkcji wiary. Tyle, że jeżeli kierujesz się tylko swym własnym widzimisię, to co robisz przypomina grę w rosyjską ruletkę, gdyż dokonanie błędnego wyboru, jest równoznaczne z kontynuowaniem samsary. Dlatego nawet jeżeli odczuwasz naturalną inklinację ku pewnym nauczycielom, staraj się wybadać na ile ich słowa są zgodne z Nauką Buddy. I oczywiście poznawanie Nauki Buddy powinieneś zacząć studiować od Sutt a dopiero potem zainteresować się co o Suttach mówią inni nauczyciele. W ten sposób okazujesz szacunek Dhammie i dajesz sobie większe szanse, że nie wprowadzą cię w błąd naukami niezgodnymi z Dhammą.

PYTANIE: Czym jest osiągnięcie nibbany?
ODPOWIEDŹ: Sutty podają taką odpowiedź a może raczej podpowiedź:

„Tak jak płomień zdmuchnięty siłą wiatru,
Upasivo – rzekł Zrealizowany,
Odchodzi i nie stosuje się do niego żadna desygnacja,
Tak też Milczący Mędrzec, uwolniony od imienia-ciała
Odchodzi, i nie stosuje się do niego żadna desygnacja”

Kiedy tak odszedł, czy już dłużej nie istnieje?
Lub czy trwa po wsze czasy?
Niech mędrzec mi to objaśni,
Ponieważ jest to dla niego zrozumiałe”.

Nie ma miary na tego kto tak odszedł.,
Upasivo - rzekł Zrealizowany,
Nie ma w nim nic przez co mógłby być opisany.
Kiedy wszelkie idee zostały zniesione,
wszelkie drogi opisu zostały zniesione”. 

Sn 5: 7

PYTANIE: Gdybyś mógł trochę bardziej objaśnić, dlaczego nic nie da się powiedzieć o nibbanie?

ODPOWIEDŹ: Opisać możesz tylko to co się zamanifestowało w doświadczeniu, to jest stało się obiektem pięciu zmysłów albo przynajmniej obiektem mentalnym. Nibbana jednak nie jest tego typu obiektem. W terminach świadomości, każda świadomość jest świadomością czegoś, imienia-i-materii. I dopóki świadomość jest wspierana przez imię-i-materię, możesz do opisu tego doświadczenia używać języka. Ale nibbana jest właśnie oderwaniem świadomości od imienia-i-materii. Takiego czegoś możesz bezpośrednio doświadczyć, ale nie możesz już używać języka do opisu pozytywnego. Możesz najwyżej zastosować opis negatywny i powiedzieć, że nibbana jest końcem chciwości, nienawiści i złudzenia, albo, że jest wstrzymaniem istnienia.

By zrealizować to co niezmienne, musisz puścić wszystko to co nietrwałe i porzucić wszelką identyfikację z nietrwałym. Dopóki przywiązanie i identyfikacja są obecne, można coś o tobie powiedzieć. Gdy przywiązanie i samoidentyfikacja zostają wstrzymane, mowa, język przestają być użytecznym narzędziem opisu:

Gdzie jest osoba, możesz coś o tym powiedzieć, ale kiedy nie ma samoidentyfikacji z poszczególnym, co może być powiedziane? Nisargadatta Maharaj

Oczywiście nie należy błędnie pojmować nibbany w oparciu o zwykłą logikę, czcigodny Nanamoli mówi o dwóch demonach: Dwa demony: jeden który nalega na to, że to co wywnioskowane przez werbalne procesy musi korespondować z doświadczeniem, i drugi który nalega, że to co nie może być osiągnięte przez werbalne procesy nie może korespondować z doświadczeniem.